W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

Nie mając szczególnego wyboru, oddaliłam się do jakiegoś kąta z rezygnacją, starając
się dać ludziom do zrozumienia, że poddaję się i nie mam zamiaru już więcej wtrącać się w
cokolwiek, do czego nie jestem oficjalnie wezwana. Takie akcje nie mogą jednak niestety
zbyt szybko odejść w zapomnienie i jeszcze przez długi czas musiałam znosić pełne odrazy
spojrzenia, pokazywanie palcem i słuchać jakichś uwag na swój temat. Pani, która jako
pierwsza zwróciła uwagę na moją Plakietkę, zaczęła tłumaczyć na głos, że próbuję się
wepchnąć w kolejkę, bo jestem egoistką, manipulantką i buntowniczką, i że to wszystko jest
zapisane w moich uwagach dodatkowych.
Czułam się jak w więzieniu, w którym trzymała mnie ludzka nienawiść i z którego nie
było dobrego wyjścia. Każdy mój ruch zdawał się mówić: „Tak, macie rację, nie mogę
wytrzymać tego oczekiwania, bo widzicie, jestem taka podła i zarozumiała, że muszę mieć
wszystko podane na tacy”, a napięcie wydawało się rozsadzać mnie od wewnątrz. Bolał mnie
kręgosłup, ale nie mogłam nawet wstać, a przynajmniej nie zbyt szybko, stąd, gdzie
usiadłam, bo to byłaby jawna prowokacja i już słyszałam, jak panie siedzące pod
przeciwległą ścianą i obgadujące mnie już chyba od pół godziny mówią: „A teraz wstaje,
patrzcie, jeszcze jej za mało uwagi! No tak, bo pewnie chce wywołać jakieś zamieszanie,
żeby wszyscy widzieli, jak się niecierpliwi. Ha, ha!”.
Co jakiś czas ktoś wchodził do gabinetu USG i wychodził stamtąd, ale pojedyncza
wizyta trwała dość długo, a przede wszystkim nie wiedziałam, ile jeszcze osób czeka na
wejście tam. Wiele osób wchodziło do innych gabinetów, w których najwidoczniej
przyjmowali różni lekarze i regularnie przychodzili nowi ludzie (mało kto natomiast
wychodził stąd kiedykolwiek), ale nawet osoby, które nie widziały mojej akcji wepchnięcia
się do kolejki rozpoznawały szybko, że coś jest ze mną nie tak. Poza tym, czułam się coraz
gorzej. Oprócz praktycznie nieustającego osłabienia i senności, które doskwierały mi ze
zdwojoną mocą odkąd zostałam przyjęta do szpitala, zaczęłam odczuwać również narastające
pragnienie i powoli rosnący głód, których nie mogłam w żaden sposób zaspokoić, bo nie
zabrałam przecież ze sobą nic do picia ani do jedzenia, a sama poczekalnia była sucha jak
pustynia.
Nic zatem dziwnego, że kiedy po około dwóch godzinach zostałam zawołana do
pokoju badań, byłam na skraju wyczerpania. Kiedy natomiast wróciłam do swojej sali,
czułam, że nie powinnam już żyć. Potrzebowałam snu, tak jakbym nie spała trzy doby bez
przerwy, a jednocześnie byłam tak pobudzona przez rozsadzające mnie napięcie, że nie
miałam żadnej nadziei na jakikolwiek odpoczynek, nie licząc już głodu i wysuszenia, od
którego zaczęło mnie bolec gardło. Leżenie na łóżku zdawało się nie przynosić mi żadnej
ulgi, szczególnie po komentarzu, który usłyszałam od pani Bergman: „Ho, ho, no proszę,
kogo my tu mamy! Ola wreszcie zaszczyciła nas swoją obecnością! No tak, bo ona ma
zawsze coś do roboty... A teraz Ola udaje wielce zmęczoną?” i od Janette: „Niech tylko nie
próbuje nam tu pani demonstrować, jaka to jest pani biedna, że ktoś zaoferował pani badanie
i musiała pani trochę poczekać!”. Martina z kolei ograniczyła się tym razem do rzucenia mi
pełnego pogardy spojrzenia.
Nie wiedziałam, czy bardziej przez ich nieprzyjemną uwagę, czy też z powodu
zjadającej mnie złości i rosnącej paniki czułam się, jakbym była podłączona do prądu albo
jakby coś gotowało się we mnie, a myślenie o tym powodowało oczywiście tylko wzrost tego
napięcia, o ile było to w ogóle możliwe. Wydawało mi się, że pomimo wszystko dawno nie

Free download pdf