W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • Nie, po prostu nie wiedziałam, że będę miała zakładany wenflon – odpowiedziałam
    bez przekonania.

  • A uważa pani, że mamy obowiązek składać pani sprawozdanie ze wszystkiego, co
    robimy? – kontynuowała kobieta i zirytowałam się, że nie powiedziała po prostu od razu:
    „Nie będziemy tłumaczyć ci się ze wszystkiego, zuchwała dziewucho, bo nie jesteś wcale
    taka ważna, za jaką się uważasz” zamiast zadawać retoryczne pytania.
    Po założeniu wenflonu powiedziano mi, że mam iść do pokoju i czekać na wezwanie
    do badania. Nie ośmieliłam się zapytać, jak długo może potrwać to oczekiwanie. Nie miałoby
    to żadnego sensu, bo i tak nie otrzymałabym normalnej odpowiedzi. Czekałam zatem około
    godziny, czując się, jakby ktoś pozbawił mnie prawie wszystkich możliwości, i to nie tylko
    ze względu na nie w pełni sprawną rękę. Nie mogłam nic zjeść, bo musiałam być na czczo,
    nie mogłam się niczym zająć, bo moje oczy morzył sen, a umysł zdawał się wyłapywać tylko
    nieprzychylne uwagi i podteksty wysyłane regularnie przez moje towarzyszki, natomiast one
    same już po pięciu minutach oskarżyły mnie o udawanie sparaliżowanej i zaczęły kpić sobie
    z mojego rzekomo demonstracyjnego zachowania.
    Kiedy zostałam zaprowadzona do sali, gdzie miało się odbyć badanie, zapytałam, na
    czym będzie ono polegać, ale jak zwykle zostałam zignorowana. Doktor rozmawiał z
    pielęgniarką o jakimś uprzywilejowanym pacjencie, a ja nie bardzo wiedziałam, co zrobić.
    Stanęłam więc przy drzwiach, udając, że ich nie słucham, żeby nie było, że jestem ciekawska
    i znowu podsłuchuję cudze rozmowy. Miałam nadzieję, że ten doktor i pielęgniarka nie znali
    jeszcze mojej słynnej akcji z nieoczekiwaną przez nikogo deklaracją, że „ja nie podsłuchuję”.
    Gdyby tak było, zapewne szybko by się do mnie odezwali, pytając, czy nie podsłuchuję ich
    czasami albo od razu oskarżając mnie o to, mniej lub bardziej poważnie.

  • A pani co tak stoi? – zapytała zamiast tego pielęgniarka, kierując się w końcu w
    moją stronę.

  • Mam wyjść? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Uzmysłowiłam sobie teraz, że
    wcale nie otrzymałam wyraźnego zaproszenia, żeby wejść do środka, jedynie wydawało mi
    się, że powinnam pójść za prowadzącą mnie kobietą do końca, to znaczy, aż do tej sali, do
    której ta zaledwie zajrzała, oświadczając, że przyprowadziła pacjentkę.

  • Pani sobie z nas żartuje? – włączył się doktor, patrząc na mnie groźnym wzrokiem.

  • Co to za arogancja? Jeśli pani nie chce, nikt nie będzie robił pani żadnego badania! My nie
    będziemy pani prosić na kolanach, żeby pani została!

  • Przepraszam – odpowiedziałam, zastanawiając się, kiedy lekarz zobaczy ostatnią
    rubrykę mojej Plakietki i dowie się, jak trafne było jego spostrzeżenie.

  • Proszę usiąść na kozetce i nie dyskutować dłużej.

  • Albo wyjść – dodała pielęgniarka. – Im mniej pacjentów tym więcej czasu dla nas!
    Ha, ha!
    Usiadłam posłusznie na wskazanym miejscu, a pielęgniarka podłączyła mój wenflon
    do jakiejś kroplówki, żałując zapewne, że nie zdecydowałam się na odejście i zostawienie ich
    w spokoju.

  • Ralph, musisz zrobić sobie wreszcie jakąś przerwę – powiedziała, zwracając się do
    lekarza. – Wykończysz się.

Free download pdf