W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

musiałabym nawet mieć na sobie Plakietki, żeby przekonała się o moim odwiecznie
niestosownym zachowaniu. Wiedziałam w dodatku, że niezwykle łatwo było mi wpaść w
sidła niestosownego zachowania w obliczu osoby uprzywilejowanej, którą ona z pewnością
była.
Na prośbę nieznajomej podeszłam do niej zatem, bo wydawało mi się, że tego ode
mnie oczekuje. Od razu jednak pożałowałam tego, bo idąc tak wyprostowana korytarzem,
choć trwało to zaledwie chwilę, musiałam jednak wyglądać zupełnie, jakbym mówiła do niej:
„Ale najpierw popatrz, jak ja mam dobrze. Mogę sobie chodzić na dwóch nogach, mogę
biegać, skakać i robić co tylko zechcę! A przede wszystkim wyglądam po prostu jak
przyzwoity człowiek. Nie to co ty – ty nie zasłużyłaś sobie nawet na to, żeby kiedykolwiek
stanąć na nogi!”. Wydawało mi się, że postawienie tych kilku kroków, które mnie od niej
dzieliło, zajęło mi mnóstwo czasu i zapewne uchodziło w jej oczach za demonstrację, ale
gdybym podeszła do niej szybciej, zapewne byłoby to jeszcze bardziej ostentacyjne.
Jednak i tym razem dziewczyna w jakiś absolutnie cudowny sposób nie skierowała do
mnie żadnej nagany ani wyrzutu, a kiedy usiadłam obok niej na krześle, zwróciła uwagę na
moją Plakietkę. Na jej twarzy odmalował się niejasny wyraz, pod którym chyba kryło się
zdziwienie, ale niekoniecznie oburzenie. Bardziej skupienie, a może nawet litość. Tak, jakby
stanęła przed jakąś wyjątkowo trudną zagadką do rozwiązania. Dopiero teraz dotarło do
mnie, zanim jeszcze zdążyłam zerknąć na jej Plakietkę, że nie ma na głowie zielonej opaski,
którą powinni nosić ludzie niepełnosprawni fizycznie. Poza tym, choć na pierwszy rzut oka
byłam przekonana, że jest uprzywilejowana i nadal nie chciało mi się wierzyć, żeby mogło
być inaczej, zdałam sobie sprawę, że była teraz przecież z jakiegoś powodu na korytarzu
oddziału dla nieuprzywilejowanych, a na jej Plakietce nie zauważyłam wcale
charakterystycznego napisu „Uprzywilejowany”.



  • Chciałam zapytać, jak tu jest? Jak was traktują? – zapytała po chwili, zupełnie tak,
    jakby nasze Plakietki w ogóle nie istniały, a w każdym razie, jakby ona wcale nie
    wczytywała się w moją przed chwilą.

  • Przepraszam, ale co dokładnie masz na myśli? – próbowałam przypomnieć sobie
    jakieś istotne konkrety, oprócz tego, że jest okropnie, strasznie i paskudnie. A przynajmniej,
    że ja tak się tu czułam, ale wiedziałam, że lepiej się do tego nie przyznawać.

  • No, jaka atmosfera tu panuje i jak są traktowani pacjenci?

  • Chyba różnie... - zawahałam się. – Chyba zależnie od swojego stanu. Ale to jest
    oddział nieuprzywilejowany, więc raczej nie radziłabym oczekiwać niczego szczególnego. A
    ty nie powinnaś być raczej na oddziale dla uprzywilejowanych?
    Czułam się trochę nieswojo, zadając takie pytanie, ale wiedziałam, że podejrzewanie
    kogoś o uprzywilejowanie generalnie oznaczało w społeczeństwie szacunek, więc
    teoretycznie nie miałam czego się obawiać. A poza tym, uprzywilejowanie osoby
    niepełnosprawnej było po prostu zbyt oczywiste, żeby nie zwrócić uwagi na jego brak.

  • Widzisz, chodzi o to, że ja mam status „chorej na życzenie” – powiedziała, zanim
    sama zauważyłam to na jej Plakietce. Najwidoczniej trafiłam na jakiś ewenement i siedząca
    obok mnie niepełnosprawna dziewczyna o imieniu Sabina rzeczywiście mogła nie posiadać
    statusu uprzywilejowanej.

Free download pdf