W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

raczej nie przyznawała się do mnie. W szkole zaczynał się dla mnie zupełnie inny wymiar,
bez bezpiecznego azylu rodziców, do którego mogłam się zawsze odwołać i powrócić. Był
tam natomiast system opieki, przypominający raczej system niewolniczy, do którego byłam
brutalnie przywiązana i trzymana jak na uprzęży.
Później poszłyśmy do innych szkół, a nasza znajomość w strefie podwórka zaczęła
szybko zanikać, nie wiadomo do końca dlaczego. Irina (bo tak miała na imię moja koleżanka)
miała swoje sprawy, a ja zaczynałam się bać tych jej spraw, które były jej sferą prywatną i
które powoli zaczynały rozrastać się wokół niej jak ogromna bańka mydlana. Przestałyśmy
się widywać i umawiać, a nawet nasze przypadkowe spotkania stawały się coraz rzadsze. W
końcu przestałyśmy się nawet witać, kiedy już doszło do spotkania, zapewne na skutek paru
niewygodnych sytuacji, w których nie byłam pewna, co zrobić i oczywiście zaczęłam
popełniać błąd za błędem, aż w końcu straciłam poczucie, co rzeczywiście jest błędem.
Raz Irina biegła gdzieś i nawet na mnie nie spojrzała. Stwierdziłam zatem, że nie chcę
jej zatrzymywać, dlatego nie odezwałam się ani słowem. Innym razem mijałyśmy się na
ulicy, ale ja spojrzałam na nią akurat w tak nieszczęśliwym momencie, że właściwie już ją
mijałam i na skutek jakiegoś dziwnego impulsu wewnątrz mnie nie, znowu nie zatrzymałam
się ani nie odezwałam. Nie byłam zresztą pewna, być może odezwałam się jednak, ale tak
cicho, że nikt mnie nie usłyszał albo otworzyłam tylko usta i nie wydobyłam z siebie żadnego
dźwięku, bo w ostatnim momencie stwierdziłam, że już jest za późno. A może popełniłam
wtedy właśnie jakiś kompromitujący błąd i nie chciałam ściągać na siebie dodatkowej uwagi?
Później natomiast coraz częściej zaczynałam widywać ją w gronie jakichś znajomych
i czułam, że gdybym odezwała się do niej w takiej sytuacji, to zupełnie tak, jakbym zawołała
do nich wszystkich i z premedytacją wtrąciła się agresywnie w ich prywatną sferę, podczas
gdy sama nie miałam nic do zaoferowania. Próbowałam się również przekonać, że skoro nie
widzę żadnych sygnałów porozumienia ze strony Iriny, oznaczało to zapewne, że nie była
ona po prostu zainteresowana utrzymywaniem ze mną kontaktu, ale jednocześnie jakiś
natrętny głos wciąż huczał w mojej głowie, że to ja odwróciłam się od niej, przestałam się do
niej przyznawać i z całą pewnością zasługuję z tego powodu na obniżenie reputacji i totalną
pogardę.
Chociaż minęło już wiele lat, to uczucie wciąż powracało do mnie, kiedy ją
widziałam i byłam przekonana, że ona sama właśnie o tym myślała, nawet jeśli nie dawała
tego po sobie poznać i udawała, że mnie nie widzi. Takie traktowanie było dla mnie tak
naprawdę niemniej alarmujące niż jawne wypowiedzi. Ona świadomie mnie ignorowała, tak
jak ja ignorowałam ją i każda z nas myślała, że wina jest po drugiej stronie. Moja wina była
ponadto nie do naprawy.
Raz zdarzyło mi się powiedzieć do niej „cześć”, kiedy spotkałyśmy się na ulicy,
mając może z piętnaście lat. Przypuszczam, że musiałam czuć tego dnia jakąś wybitną
motywację do nawiązania czegoś, co można by było nazwać przyjaznym kontaktem z drugim
człowiekiem. W każdym razie, kiedy zobaczyłam ją idącą z naprzeciwka z jakąś swoją
koleżanką i kiedy zobaczyłam, jak spojrzała na mnie, tak intensywnie, porozumiewawczo i
wyczekująco, odezwałam się, mając nadzieję, że moje starania zostaną docenione. Niestety
jednak po raz kolejny źle odczytałam jej oczekiwania i dziewczyna zatrzymała się tylko
niedaleko mnie, rozglądając się wokół siebie, jakby mnie nie widziała i zwróciła się do
swojej koleżanki:

Free download pdf