W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • Przepraszam, ja...

  • Ja pani powiem – powiedział opiekun uprzywilejowanego pana, patrząc na mnie
    srogo i grożąc mi palcem. – Pani jest po prostu tak chciwa, że biegnie pani po swoje, nie
    zważając na innych.

  • Nawet na uprzywilejowanych – dodała uprzywilejowana pani.

  • Tak – zgodził się opiekun uprzywilejowanego. – I niech pani nawet nie próbuje
    zaprzeczać, bo to, co ma pani na Plakietce mówi samo za siebie.

  • Ja chyba nawet kojarzę tę Olę – stwierdziła nagle młoda kobieta, służąca za oparcie
    pani uprzywilejowanej, patrząc na moją Plakietkę z nieskrywaną odrazą. – Ona ciągle chodzi
    do sklepów i robi sobie jakieś wielkie zapasy. I nigdy nie patrzy na innych. W ogóle nie
    myśli, że ktoś oprócz niej może mieć jakieś inne potrzeby.

  • Typowa egoistka – zauważyła kobieta, której spadło pudełko i zaczęła spisywać
    sobie dane z mojej Plakietki, zapewne, żeby mnie zgłosić.
    Nie mogłam jej niestety przerwać i odczekałam posłusznie, aż spisze sobie moje dane.
    Próbowałam powiedzieć coś jeszcze na swoją obronę, ale oczywiście nie zrobiło to na nikim
    żadnego wrażenia i powoli zaczęło do wszystkich docierać, że nie ma sensu marnować na
    mnie więcej czasu. W końcu i ja opuściłam alejkę, odchodząc w kierunku, który pozwalał mi
    zminimalizować ryzyko spotkania tych osób po raz kolejny. Po tej akcji miałam na szczęście
    kilka chwil względnego spokoju, ale wiedziałam, że nie potrwają one długo.
    Kiedy podeszłam do stoiska z produktami świeżymi, zauważyłam, że obok mnie
    obsługiwała się jakaś wyjątkowo zniecierpliwiona kobieta. Nie była ona na szczęście
    uprzywilejowana, mogła być jedynie jakieś piętnaście lat starsza ode mnie, co jednak nie
    oznaczało, oczywiście, że nie stanowiła dla mnie społecznego zagrożenia i że nie musiałam
    być przy niej ostrożna. W każdym razie, dziwiłam się trochę, że nie wyczytałam na jej
    Plakietce słów „Uwaga! Niebezpiecznie niecierpliwa”, bo muszę przyznać, że zdarzyło mi
    się zerknąć na jej dane w chwili kiedy każda z nas, zupełnie osobno i na swój własny
    rachunek, wkładała sobie produkty do koszyka.
    Zaczęło się od tego, że wzięłam do ręki rolkę foliowych worków, po czym
    zorientowałam się, że ona już wyciągała rękę, żeby zrobić to samo. Starałam się pośpiesznie
    wyrwać parę worków dla siebie, ale jak zwykle w takich momentach, worki odrywały się od
    siebie z jakimś mozolnym trudem, a kobieta zaczęła na mnie narzekać: „Wolniej już nie
    można?! Co za złośliwość! Totalny brak szacunku! Dziewczyno, pragnę zauważyć, że ja
    jestem od ciebie starsza! I w przeciwieństwie do ciebie mam pracę! I dzieci do wykarmienia!
    Rodzinę!”. Kiedy w końcu podałam jej rolkę, mrucząc jak zwykle „Przepraszam”, ona
    chwyciła ją zamaszyście i zaczęła wyrywać worki w ekspresowym tempie, mówiąc: „Tak to
    się robi, nieudolny leniwcu!”.
    Później zaczęła wybierać owoce znajdujące się nieopodal. Ja też chciałam ich akurat
    trochę wziąć. Stanęłam więc nieporadnie w miejscu, chcąc tym razem poczekać na nią.
    Prawie od razu dotarło do mnie jednak, że wyglądało to, jakbym się na nią uwzięła i po
    złośliwym potraktowaniu jej potrzeb była na tyle bezczelna, żeby jeszcze ją naśladować.
    Zaczęłam więc oglądać inne produkty. Kiedy chciałam podejść do wagi, zorientowałam się,
    że ona właśnie przy niej stała. Okrążyłam ją więc jakoś nieporadnie i podeszłam do
    sąsiedniego stoiska, chcąc ukradkiem znaleźć się blisko wagi, ale jednocześnie nie stać tuż za

Free download pdf