- Przepraszam, ale ja nie potrzebuję żadnej kolorowej opaski. Gdybym ją
potrzebowała, już dawno by mi ją przecież przypisano – nabierałam coraz silniejszego
przekonania, że mężczyzna żartował sobie ze mnie. Jednocześnie byłam jednak zadowolona
z siebie, że udało mi się znaleźć tak błyskotliwą i pełną formalnej inteligencji odpowiedź. - Wie pani, zdarza się, że takie osoby uciekają i zdejmują swoją opaskę. I nikt już nie
wie, że są chore psychicznie.
Chciałam mu powiedzieć, że choroby psychiczne nie muszą oznaczać
niepełnosprawności umysłowej oznaczanej w naszym społeczeństwie niebieską opaską i
specjalnym statusem w kategorii „Sprawność” na Plakietce Personalnej, ale stwierdziłam, że
mogłoby to zabrzmieć arogancko. Poza tym, zauważyłam, że mężczyzna zaczął się już
przyglądać mojej Plakietce i z pewnością samodzielnie mógł odczytać z niej nawet więcej niż
bym chciała, to znaczy więcej, niż trzy pierwsze kategorie, w tym „Sprawność”. - W każdym razie – kontynuował mężczyzna – chciałem się upewnić, czy nie
potrzebuje pani jakiejś pomocy? Bo naprawdę sprawia pani takie wrażenie.
Nie wiedziałam, czy zdążył odczytać moje uwagi dodatkowe, ale stwierdziłam, że
lepiej o to nie pytać. - Nie, naprawdę nie potrzebuję pomocy. Po prostu się zastanawiałam.
- A... Długo zamierza pani jeszcze stać przy tym stoisku w takim razie? Rozumie
pani, takie zachowanie wzbudza niepokój u ludzi. - Nie wiem, chyba już bardzo krótko – odpowiedziałam, odrzucając pokusę
oświadczenia, że odchodzę natychmiast, bo to sugerowałoby, że poczułam się zmuszona do
rezygnacji z zakupów przez samego pracownika sklepu, a on mógłby wtedy stracić przeze
mnie pracę i prawdopodobnie nękać mnie za to do końca życia. - To dobrze, ale niech pani pamięta, że ja nie każę się pani stąd od razu wynosić. Nie
chciałbym być oskarżony przez panią o zniechęcanie klientów do zakupów.
Byłam zdziwiona tym nagłym oświadczeniem. Ten facet dosłownie czytał mi w
myślach! I zapewne nie tylko on... - Ja wcale nie myślę, że każe mi się pan wynosić. Ja po prostu z własnej woli nie chcę
już tutaj dłużej stać – powiedziałam. - Chwileczkę, nie rozumiem pani... – mężczyzna wydał się nagle jakiś mocno
skonfundowany. – Dlaczego ja miałbym myśleć, że pani myśli, że ja każę się pani stąd
wynosić? - Przecież właśnie pan to powiedział – odpowiedziałam zdziwiona, starając się
zachować opanowanie i łagodność głosu na najwyższym poziomie. - Co powiedziałem?
- No, że nie chciałby pan być oskarżony o zniechęcanie mnie do zakupów i żebym nie
myślała, że pan każe mi sobie stąd iść. - Przepraszam, ale ja nic takiego nie powiedziałem. Widzę natomiast, że pani
naprawdę ma jakieś problemy z myśleniem i za chwilę chyba będę zmuszony wezwać
ochronę albo jakąś pomoc.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jak mógł twierdzić, że tego nie powiedział, skoro
przed chwilą słyszałam na własne uszy, jak wyrażał swoją obawę? Ten człowiek chyba
naprawdę próbował zrobić ze mnie idiotkę przez cały ten czas. A może nawet nagrywał
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1