W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

zajmujące i pewnie teraz zastanawiały się, na jakiej ja jestem diecie i w ogóle, co ja o tym
wszystkim myślę. Z tego powodu było mi jeszcze trudniej zdecydować się na cokolwiek, bo
to, jaki produkt wybiorę, nakreśli im zapewne od razu całą moją dietę, a raczej cały mój styl
życia, a może nawet cały mój styl myślenia i cały mój świat! Nie mogłam pozwolić, żeby
wybór jednego produktu w sklepie tak bardzo zaważył na moim wizerunku. Tym razem ten
prozaiczny wybór mógł stać się jeszcze bardziej decydujący niż napisy na mojej Plakietce,
które – przynajmniej w tej chwili – nie kłuły ich bezpośrednio w twarz.



  • Hej, co nas podsłuchujesz? – powiedziała nagle jedna z nich, zwracając się do mnie.

  • Nie możesz powiedzieć wprost, że też interesujesz się dietami?
    Popatrzyłam na nią z przerażeniem, prostując się niechętnie i odsłaniając trochę
    bardziej treść mojej Plakietki.

  • Przepraszam, ja nie chciałam podsłuchiwać. I wcale nie interesuję się dietami. Ja po
    prostu chciałam akurat coś stąd wziąć.

  • I może jeszcze mamy ci uwierzyć, że to jest tylko przypadek, że stanęłaś właśnie
    akurat tutaj i stoisz tu już chyba ponad minutę, nie decydując się na nic konkretnego? –
    zapytała druga kpiącym głosem.

  • Ale tak jest naprawdę! Dlaczego mi nie wierzycie? – próbowałam je przekonać.
    Obie zrobiły nagle bardzo zdziwione miny, tak jakbym oświadczyła im właśnie, że
    chcę zostać ich przyjaciółką. Zorientowałam się szybko, że chyba przesadziłam i nie
    powinnam tak od razu zarzucać im, że mi nie wierzą.

  • Przepraszam, w co niby ci nie wierzymy?

  • No, w to, że nie chciałam was podsłuchać – wyjaśniłam jak najłagodniejszym
    tonem.

  • Ale my wcale nie myślimy, że chciałaś nas podsłuchać. Przecież my się w ogóle nie
    znamy!

  • No właśnie – odpowiedziałam nieporadnie, czując się dokładnie tak jak wtedy,
    kiedy pracownik marketu oznajmił mi, że nie powiedział nic o żadnej obawie przed
    oskarżeniem go o odstraszanie klientów, o której ja ponoć od niego usłyszałam i że
    najwyraźniej naprawdę nie jestem zdolna do sprawnego myślenia albo może raczej, co jest
    chyba gorsze, próbuję ośmieszyć go, błagając, żeby uwierzył mi w jakąś głupotę, którą sama
    wymyśliłam.

  • Nie wiem, o co ci chodzi, ale nam w ogóle nie przeszłoby przez głowę, że nas
    podsłuchujesz – powiedziała znowu ta druga. – Jeśli chcesz nas o coś zapytać, to nie musisz
    używać kłamstwa jako pretekstu. To jest fałszywe, obrzydliwe i żałosne.
    Widząc, że nie miałam już chyba nic więcej do powiedzenia, odwróciły się i poszły, a
    ja znowu zostałam sama z wlepionymi we mnie spojrzeniami stojących wokół ludzi, niczym
    ostatnia sierota. Miałam wrażenie, jakbym traciła zdolność racjonalnego myślenia. Czy to
    możliwe, że tylko mi się wydawało, że te dziewczyny oskarżyły mnie o podsłuchiwanie i że
    sama zaczynałam oskarżać ludzi o oskarżanie mnie, prowokując w ten sposób konflikty i
    upokarzając się dobrowolnie? Był to już zresztą drugi raz w ciągu ostatniego tygodnia, kiedy
    wydawało mi się, że ktoś oskarżył mnie o podsłuchiwanie, po czym stwierdził, że wygaduję
    bzdury.
    Kierując się ostatecznie w kierunku kas, zauważyłam po drodze jakąś starszą panią,
    niosącą swój koszyk z wyraźnym trudem. Nie miała ona wprawdzie żółtej opaski na głowie i

Free download pdf