W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • Tak, zaszło parę zmian – odpowiedziałam z teatralną rezygnacją w głosie. Kiedy
    Aneta odczytywała kolejne słowa z mojej etykiety, wyglądała, jakby zaczynała żałować, że w
    ogóle poruszyła ten temat.

  • Ojej, chyba ludzie naprawdę postanowili cię szczegółowo opisać – powiedziała w
    końcu. Chciałam jej już odpowiedzieć, że nie rozumiałam tego opisu i nie zgadzałam się z
    jego kategorycznym i pełnym okrucieństwa wydźwiękiem, ale Roger krzyknął – akurat w
    tym momencie – że już czas i zaczęliśmy wychodzić z pomieszczenia, kierując się do drugiej
    sali.
    Marlena i Kamila czekały już w środku, siedząc na swoich miejscach. Usiedliśmy
    wszyscy wokół stołu, tak jak zawsze, a Aneta zdążyła już zapomnieć o moim istnieniu. Albo
    przynajmniej stwierdziła, że nadszedł już czas, żeby zapomnieć o moim istnieniu. Spojrzałam
    na Luisa, ale natychmiast tego pożałowałam, bo poczułam, jak dawał mi do zrozumienia:
    „No co, chyba nie oczekujesz, że będę teraz wpatrywał się w ciebie bez końca albo zadawał
    ci kolejne bezsensowne pytania? Przecież nie umierasz!”. Odczepiłam się zatem od niego.
    Starałam się też nie patrzeć na Kamilę, która na naszym ostatnim spotkaniu (to znaczy na
    ostatnim, na którym byłam obecna) wyznała, że już nie może mnie znieść, bo zachowuję się
    jak najbardziej poszkodowany człowiek we Wszechświecie. Zrobiłam zatem krótką analizę w
    kwestii czysto technicznej i doszłam do wniosku, że w sali brakowało jeszcze Igora, który
    jednak lubił się spóźniać oraz Karoliny, której przyjście było chyba również całkiem
    prawdopodobne. W dalszym ciągu nie wiedziałam jednak, czy sama wolałabym, żeby
    dziewczyna pokazała się dzisiaj, czy może jednak nie.
    Kiedy Prowadząca zasiadła przy stole i skończyliśmy wpisywać się na listę
    obecności, zapadła jak zwykle chwila ciszy i wiedziałam, że od tej chwili wszystko, co
    zostanie wypowiedziane, będzie miało znaczenie formalne. A przynajmniej bardziej formalne
    niż w poprzedniej sali.

  • Chciałabym powiedzieć, że byłam ostatnio w szpitalu, i w Urzędzie Cywilnym –
    powiedziałam, zwalczając usilnie część mnie, która chciała zamknąć usta i zwiać stąd
    natychmiast.
    Opowiedziałam zamiast tego krótko i zwięźle, prawie tak, jak gdybym zdawała jakiś
    egzamin z krótkich i zwięzłych wypowiedzi, wymawiając kolejne wyrazy z trudem i
    oddychając spazmatycznie, że dostałam niezaprzeczalnie brzydkie określenia na swoją
    Plakietkę, w szpitalu czułam się okropnie, a moje wyniki badań są tragiczne.

  • A co dokładnie ci zdiagnozowali? – zapytał Roger, przypatrując się nagle mojej
    Plakietce. –Bez obrazy, ale według twojej Plakietki wciąż jesteś zdrowa.

  • Wiem, ale tylko według Plakietki – zauważyłam. – Tak naprawdę mój stan jest...
    Bardzo zły. Na razie nie zakwalifikowali mnie do chorych, bo to, co mi dolega jest nazywane
    zaburzeniem na poziomie wewnętrznym, wykrywalnym tylko poprzez nadzwyczaj
    szczegółowe badania, ale pojawienie się prawdziwych chorób według lekarzy jest tylko
    kwestią czasu.

  • Bez obrazy, Ola – podjął znowu Roger, takim tonem, jak gdyby właśnie chciał mnie
    obrazić. – Ale ja myślę, że gdyby naprawdę coś poważnego ci groziło, to zapisaliby to na
    twojej Plakietce.

  • Mam napisane na wypisie, że jestem w stanie śmiertelnego zagrożenia Czy muszę
    pokazać wam ten wypis fizycznie, żebyście mi uwierzyli?

Free download pdf