W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • I nie widzisz, że to jest powód, żeby nazwać cię egoistką? – zapytała Kamila.
    W tej chwili do sali wszedł Igor i uwaga nieco się rozwiała. Igor, był najstarszy w
    naszej grupie. Podobnie jak Luis i Marlena, okazywał pozytywne nastawienie i umiarkowane
    zainteresowanie moją osobą. Bałam się jednak, że tym razem, zamiast wyrazić jakąś ciekawą
    opinię na mój problem, podejmie jakiś własny temat, albo ktoś inny go podejmie, nie
    zważając na mój brak możliwości wytłumaczenia się z oskarżenia Kamili. A wtedy każdy
    będzie już mógł powiedzieć zawsze i wszędzie, że na pewno jestem egoistką, bo sama temu
    nie zaprzeczyłam.

  • A ja jestem jeszcze ciekawa, dlaczego czułaś się tak okropnie w tym szpitalu, Olu? –
    zapytała jeszcze Marlena, dając mi szansę na pociągnięcie tematu oraz upewnienie się, że
    rzeczywiście usłyszę to, co spodziewam się usłyszeć odnośnie mojego odbioru obsługi
    medycznej i współlokatorek z sali szpitalnej. – Wspomniałaś, że doświadczyłaś dużo
    nieprzyjemności ze strony innych osób?
    Marlena miała taką minę, jakby zapytała o coś absurdalnego albo przynajmniej
    kompletnie dla niej niezrozumiałego.

  • Tak, to prawda – odpowiedziałam. – Słyszałam dużo nieprzyjemnych rzeczy na
    swój temat...

  • A mogłabyś podać jakieś konkrety? – zapytał Roger – Bo tak ogólnie to każdy sobie
    może powiedzieć. Wybacz, ale ja po prostu nie mogę sobie wyobrazić, na czym miałaby
    polegać taka nieprzyjemność ze strony biednych, chorych ludzi w szpitalu. To brzmi
    niedorzecznie.

  • No więc, na przykład... - zaczęłam, zastanawiając się, co przytoczyć najpierw i w
    jaki sposób opowiedzieć to, żeby zostać zrozumianą prawidłowo. – Kiedy szłam na oddział,
    pielęgniarka, która nas prowadziła, oskarżyła mnie o celowe pozostanie w tyle i zgubienie
    się, żeby musiała po mnie specjalnie wrócić i poświęcić dla mnie czas. A ja oczywiście nie
    miałam wcale takiej intencji. Miałam tylko ciężko walizkę do wciągnięcia po schodach.

  • I jesteś przekonana, że zrobiłaś wszystko, co w twojej mocy, żeby poradzić sobie
    sama? – zapytała Aneta tak, jakby już znała odpowiedź.

  • Nie jestem pewna – odpowiedziałam po chwili. – Ale wiecie, że ja chyba nigdy nie
    jestem niczego pewna.

  • Czyli chyba po prostu nie chcesz się przyznać, że to była jednak twoja wina – Aneta
    patrzyła na mnie jak na kogoś niezrównanie głupiego.

  • Podam może jeszcze inny przykład – zasugerowałam, widząc, że wszyscy są święcie
    przekonani o mojej intencji zabrania pielęgniarce czasu.

  • Pani unika tematu – zauważyła tym razem Prowadząca. – Nie może pani pogodzić
    się z myślą, że pewne cechy na pani Plakietce rzeczywiście do pani należą.
    Wszyscy zaczęli potakiwać głowami z entuzjazmem. Marlena rzuciła jeszcze jakiś
    komentarz i w końcu Roger upomniał się o swoją potrzebę poznania kolejnych przykładów,
    na których mógłby oprzeć swoją tezę o moim nieskończonym egoizmie.

  • No więc – zaczęłam. – Zanim jeszcze zostałam wywołana na oddział, kiedy
    weszłam do izby przyjęć i stanęłam w kolejce do informacji, ktoś zarzucił mi próbę
    wepchnięcia się do szpitala poza kolejką.
    W pierwszej chwili wszyscy (a przynajmniej ci, którzy byli zaangażowani w
    rozmowę) spojrzeli na mnie z podejrzliwością. Pierwszy odezwał się Luis.

Free download pdf