- Ale to nie jest tak – dodałam prawie od razu, chcąc uprzedzić padające zazwyczaj po
tym stwierdzeniu komentarze – że ja chcę się tak czuć. Ja naprawdę chciałabym się
zainteresować waszymi problemami. Ale to po prostu spływa po mnie jak po głazie. Wlatuje
jednym uchem i wylatuje drugim.
Zdążyłam zauważyć tylko pełną skupienia twarz Anety, rozczarowanie na twarzy
Marleny i zmartwioną minę Luisa, kiedy Kamila wstała i oświadczyła: - Ja już nie mogę. Ja już po prostu nie mogę! Gdyby nie Ola, nie wiedziałabym, że
ktoś tak egoistyczny może w ogóle istnieć! Przepraszam, ale ja już nie mogę na nią patrzeć.
Kobieta podeszła do drzwi i wyszła. Musiała być naprawdę wzburzona, bo chyba
jeszcze nigdy nikomu, nawet jej, nie zdarzyło się wyjść ze spotkania przed czasem. A w
każdym razie, nie z powodu przebiegu samego spotkania. Zdarzało się jedynie, że ktoś
opuszczał nas wcześniej, kiedy miał coś ważnego do załatwienia.
Po wyjściu Kamili zaproponowałam drżącym głosem, że może ja w takim razie też
już lepiej wyjdę, jeśli oni nie mogą znieść mojego widoku, ale oczywiście nie zostało to
przyjęte poważnie. - Reaguje pani żartem na cierpienie koleżanki – zauważyła Prowadząca.
Po wysłuchaniu jeszcze kilku uwag o mojej plakietkowej naturze, Marlena
powiedziała w końcu (bo chyba musiała dusić to w sobie naszej pierwszej dzisiejszej
rozmowy), że czuje się zraniona i zdeprecjonowana, ponieważ usłyszała ode mnie przed
spotkaniem, że jej towarzystwo jest dla mnie męczące. Następnie zaproponowała, żebyśmy
wybrali się do kina zamiast jechać na wycieczkę. - Ja, szczerze mówiąc, wolałabym jechać nad morze i podejrzewam, że dla
wszystkich jest to bardzo kusząca propozycja. Ale jeśli dla ciebie jest to takie męczące, Ola,
przebywać z nami dłużej niż kilka godzin, to ja mogę się poświęcić. W zasadzie nie
chciałabym nawet jechać gdziekolwiek, żeby przez kilka dni słuchać twojego marudzenia
albo patrzeć na twoje niekryte niezadowolenie. A co wy na to? – Marlena popatrzyła na
resztę grupy. - Jak dla mnie, w porządku – powiedziała Aneta i wzruszyła lekko ramionami. – Ja
też wolałabym jechać nad morze, ale chyba lepiej nie ryzykować, że ktoś będzie przez cały
czas chodził naburmuszony.
Roger zaczynał już mówić, że on też się z tym zgadza i generalnie niewiele go
obchodzi, czy będzie to kilkudniowa wycieczka nad morze czy jednorazowy wypad do kina,
bo on się do wszystkiego dopasuje i wszystkim się zadowoli. Przerwałam mu jednak, zanim
zdążył dokończyć. - Ale ja mogę po prostu nie jechać na tę wycieczkę – zaproponowałam
wspaniałomyślnie, a Roger spojrzał na mnie z irytacją. – Nie musicie się dla mnie poświęcać,
możecie jechać sami. - To nie ma sensu – powiedziała Marlena i pokręciła głową z desperacją. – Nie
rozumiesz, że my chcemy, żebyś była z nami? - A dlaczego tak wam na tym zależy? – zapytałam ze szczerą ciekawością.
- Bo jesteś częścią grupy!
- To znaczy, że chcecie spotykać się z osobą, która ma napisane na Plakietce
„egoistka”?
Na chwilę zapadło milczenie.
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1