W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

państwowych. Chociaż w gruncie rzeczy nie miało to raczej większego sensu, bo oni
najczęściej i tak chodzili po ulicach ubrani jak zwykli ludzie, żeby wmieszać się w tłum i
obserwować obywateli bez ich wiedzy. Sama nie wiedziałam, jak często byli świadkami
moich kompromitujących zachowań i w jakim stopniu przyłożyli się do kreacji mojej nowej
Plakietki. Byłam zadowolona, że szłam teraz ulicą z koleżankami, bo chociaż przez chwilę
moja Plakietka miała szansę nie razić przechodniów tak bardzo w oczy.
Deborah powiedziała, że cieszy się, że przynajmniej ja jestem nauczona przestrzegać
przepisów. Poczułam się oczywiście momentalnie postawiona w niezwykle niezręcznej
sytuacji, bo co niby miałam na to odpowiedzieć? „Ja też się cieszę, że ty się cieszysz”?
Przecież Deborah nie była moją opiekunką ani właścicielką i to nie z jej powodu
zatrzymałam się na czerwonym świetle. Chociaż dla niej samej zapewne też byłabym gotowa
to zrobić i nie wiedziałam, czy byłoby to odebrane jako przejaw zgodności i posłuszeństwa
czy raczej przesadnej uległości.
Kiedy światło się zmieniło i dołączyłyśmy do Valerii, ta zwróciła się do mnie,
mówiąc z kolei, że naśladowanie Deborah nie jest dobrym pomysłem, jeśli chcę być lepiej
odbierana przez ludzi.



  • Raz, kiedy zatrzymałyśmy się razem przed jakimś pustym przejściem dla pieszych,
    tylko dlatego, że światło było czerwone, jakiś facet zaczął się z nas śmiać i nakręcił o nas
    filmik, żeby pokazać swoim znajomym.

  • Tak, mówił, że nigdy w życiu nie widział śmieszniejszej komedii – dodała Deborah.

  • Ale takimi ludźmi nie można się przejmować. Oni nie traktują życia na poważnie.

  • A może ty traktujesz je zbyt poważnie?
    Deborah westchnęła i spojrzała na koleżankę, ale nie widziałam wyrazu jej twarzy,
    ponieważ Valeria znajdowała się po drugiej stronie. Dość, że obie nie odzywały się przez
    moment i postanowiłam wykorzystać tę okazję, by odezwać się do nich:

  • A czy to wpłynęło jakoś na waszą reputację?

  • Co? – zapytała Deborah.
    Powtórzyłam pytanie.

  • A dlaczego miałoby to wpłynąć na naszą reputację?

  • No, bo... Ten facet myślał, że zachowałyście się głupio, prawda? Mógł was jakoś
    zgłosić czy coś.

  • Za to, że nie przeszłyśmy na czerwonym świetle?!

  • Alexa, gdyby to zrobił, to sam wystawiłby się na negatywną opinię, że zabiera
    ludziom czas – powiedziała Valeria, akurat w chwili, kiedy musiałam ustąpić miejsca jakiejś
    młodej emerytce „chorej w stopniu średnim”, która szła z naprzeciwka prosto na mnie.
    Chciałam wyjaśnić im jeszcze raz, jak zrozumiałam tę sytuację, ale kobiety zaczęły
    rozmawiać o czymś innym i nie udało mi się już dojść do głosu.
    Jako że zajmowałyśmy sporą część chodnika, co chwilę musiałam usuwać się do tyłu
    i chować za Deborah, kiedy ludzie szli na mnie z naprzeciwka. Valeria nie musiała się
    przesuwać, bo nikt nie idzie raczej prosto na osobę prowadzącą obok siebie rower. Zresztą, i
    tak chyba wszyscy szli zawsze prosto na mnie, kiedy szłam z kimś chodnikiem, bez względu
    na to, po której stronie się znajdowałam.
    Zanim doszłyśmy do mojego przystanku, Valeria pożegnała nas i skręciła w jakąś
    ulicę, wsiadając na swój rower.

Free download pdf