W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

mogli poczuć się z tego powodu trochę rozczarowani, choćby Tina czy Sabina, ale
jednocześnie miałam dziwne wrażenie, że gdybym przyszła tam już kolejnego dnia i z
entuzjazmem dołączyła do grupy Tiny i Blanki, dokładnie tak, jak Tina sobie tego życzyła
(Blanka być może też, chociaż nie wypowiadała się w tej kwestii zbyt często), uznałaby
wtedy, że posiadła nade mną jakąś władzę i że wobec tego tylko jej wola się liczy. Ja sama
nie wiedziałam chyba do końca, jaka była w tej sytuacji moja wola, ale wiedziałam, że jeśli
przyjęłabym w stu procentach wszystkie propozycje Tiny, czułabym się jak marionetka i z
pewnością nie pozostałoby to widoczne tylko przeze mnie. Nie widziałam w tej chwili innego
wyjaśnienia dla mojego dylematu. Tina musiała mieć przecież jakieś powody do wywierania
na mnie presji...
Tak czy inaczej, już wkrótce pogratulowałam sobie swojego wyboru, bo w kolejnych
dniach miałam mnóstwo zajęć. Między innymi, zadzwoniła do mnie Marlena i zapytała,
kiedy chciałabym w końcu pójść z nimi do kina. Wiedziałam, że prędzej czy później będę
musiała z nią porozmawiać i od razu po powrocie ze spotkania stowarzyszenia postanowiłam
sobie, że nie przyjdę już więcej na spotkanie mojej dotychczasowej grupy wsparcia.
Zastanawiałam się tylko, czy powinnam zadzwonić w pierwszej kolejności do Prowadzącej
czy raczej do Marleny. Gdybym zadzwoniła do Prowadzącej, Marlena mogłaby oskarżyć
mnie o zlekceważenie naszej relacji. Jeśli z kolei zadzwoniłabym do niej, Prowadząca
mogłaby zarzucić mi, że nie przestrzegam reguł związanych z informowaniem jej o
wszystkich ważnych sprawach. Marlena wyręczyła mnie jednak z ciężaru podjęcia tej
decyzji, bo zadzwoniła do mnie już rankiem kolejnego dnia. Kiedy powiedziałam jej (starając
się brzmieć jak najdelikatniej), że zamierzam zrezygnować z naszych cotygodniowych
spotkań na rzecz innej grupy, którą ostatnio znalazłam, moja starsza koleżanka w pierwszej
chwili pomyślała, że źle usłyszała. Poprosiła mnie o powtórzenie, a ja z niechęcią musiałam
wejść znów w rolę krzywdziciela.



  • Tak, Marlena, przykro mi, ale ja naprawdę nie dam rady uczestniczyć już więcej w
    naszych spotkaniach. Naprawdę zależy mi na tej grupie, którą teraz znalazłam i w ogóle
    myślę, że to dobrze każdemu robi, zmienić grupę co jakiś czas.

  • Aha, czyli traktujesz nas wyłącznie jako obiekty do spełniania twoich potrzeb i
    zachcianek? Tak jak coś, co można, a nawet dobrze jest zmienić po jakimś czasie używania,
    jak starą zabawkę albo znoszone ubranie? – Marlena wyraziła swoje oburzenie.

  • Nie, nie o to mi chodzi! – zaprzeczyłam szybko, starając się znaleźć odpowiednie
    słowa do przedstawienia mojego punktu widzenia. – Po prostu nie chcę być przywiązana do
    waszej grupy przez resztę mojego życia. Szczególnie teraz, kiedy mam inne plany, nowe
    możliwości. Ale nie powiedziałam przecież, że nie chcę was już znać. Myślę, że moglibyśmy
    się spotkać od czasu do czasu, kiedy będzie wszystkim pasowało.

  • Aha, czyli chcesz nas jeszcze znać? Tak jak starą zabawkę, którą odkłada się na bok,
    ale nie wyrzuca się jej jeszcze do kosza z powodu jakiegoś marnego sentymentu? Albo, żeby
    mieć ją na wszelki wypadek, gdyby z tą nową coś się stało? I co, myślisz, że powinnam z
    tego powodu skakać z radości?
    Nie wiedziałam, co powiedzieć. Część mnie spodziewała się, że Marlena może
    przyjąć moją decyzję z trudem, ale nie myślałam, że spotkam się z takim oburzeniem.
    Próbowałam wytłumaczyć jej jeszcze raz, że nie chciałam ich odrzucać, ale nie chciałam też
    rezygnować z ich powodu z innych możliwości i zapytałam w końcu, czy chcą iść do tego

Free download pdf