W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

niczego więcej niż to, że nikt nie nazywał mnie egoistką, manipulantką, buntowniczką ani
żadnym innym obrzydliwym określeniem znajdującym się na mojej Plakietce. Choć
musiałam przyznać, że i to nie było już w stu procentach prawdą.
Felix i Violetta wydawali się bez wątpienia najbardziej oderwani od towarzystwa, nie
licząc mnie, rzecz jasna. Nie oznaczało to oczywiście wcale, że byli jakoś szczególnie bierni.
Podczas rozmów wspólnych oboje wypowiadali się stosunkowo często (co oczywiście nie
zawsze spotykało się z aprobatą), a podczas zajęć warsztatowych regularnie zgłaszali się na
ochotników. Kiedy jednak atmosfera zaczynała się rozluźniać i ktoś podawał powód do
śmiechu, Felix pozostawał zawsze śmiertelnie poważny, przez co z jakiegoś powodu bałam
się na niego spojrzeć.
Zachowanie Violetty wywoływało kontrowersje równie mocno. Raz, kiedy Violetta
zaproponowała rozwiązanie do jakiejś gry, w którą graliśmy na zajęciach (nie było to nic
istotnego) i nikt się nie odezwał, zapytała, czy ją usłyszeliśmy. Pokiwałam lekko głową, ale
pewnie nie dość wyraźnie, bo za chwilę powtórzyła swoje pytanie. Kilka osób pokiwało
lekko głowami, ktoś chyba nawet coś mruknął. Wszyscy wyglądali na zamyślonych. Ja się
nie odezwałam, bo miałam nadzieję, że to wystarczy. Dziewczyna zadała jednak swoje
pytanie po raz trzeci. Tym razem Liam westchnął przeciągle, oparł się gwałtownie o oparcie
krzesła i popatrzył w górę, jakby usiłował się skupić i oderwać od otaczającej go
rzeczywistości. Ja nie odezwałam się i tym razem, bo pomyślałam, że jasna i klarowna
deklaracja „Tak, usłyszałam cię” zabrzmiałaby bardzo nienaturalnie, może nawet uraziłabym
w ten sposób koleżankę. Już czułam, jak oskarża mnie o sarkazm. Kiedy Violetta powtórzyła
pytanie po raz czwarty, tym razem chyba nawet całkiem głośno i dobitnie, Liam krzyknął:



  • Czy ty możesz się wreszcie zamknąć?! Próbujemy się skupić, nie możemy co chwilę
    do ciebie mówić.
    Violetta przeprosiła, podając zwięźle wytłumaczenie swojego zachowania, i nie
    odzywała się już chyba do końca zajęć.
    Violetta spędzała poza tym mnóstwo czasu w łazience. Tak mi się przynajmniej
    wydawało. W każdym razie, na przerwach pomiędzy zajęciami rzadko widywałam ją w
    pokoju, w którym się gromadziliśmy, często natomiast widziałam ją wchodzącą do lub
    wychodzącą z łazienki. Ponadto za każdym razem, kiedy chciałam skorzystać z tej łazienki,
    drzwi do niej okazywały się zamknięte i kiedyś chyba nawet usłyszałam Violettę wołającą ze
    środka „Zajęte!”. Gdyby zatem nie dwie inne łazienki, które znajdowały się na tym piętrze,
    musiałabym prawdopodobnie zgłosić komuś swój problem. Ostatnio jednak udało mi się
    wejść do niej jakimś cudem podczas pewnej długiej przerwy i muszę przyznać, że nie byłam
    zdziwiona, że Violetta wybrała akurat tę łazienkę do spędzania w niej czasu. Była to chyba
    najładniejsza łazienka spośród wszystkich, które udało mi się tu odwiedzić. Ale to nie jej
    wygląd był powodem, dla którego spędziłam w niej resztę przerwy. W pewnej chwili
    zauważyłam na jednej z przymocowanych do ściany półek mały notatnik, który pochłonął
    moją uwagę do tego stopnia, że nie chciałam wyjść, dopóki nie sprawdziłam, co kryło się w
    jego wnętrzu. Wiedziałam, że raczej nie powinnam tego robić, bo to nie moje i mimo, że
    notatnik wyglądał na tej półce bardzo kusząco, istniało duże prawdopodobieństwo, że jego
    właściciel nie chciałby, żebym go oglądała. Mimo wszystko zdecydowałam się zajrzeć do
    środka, biorąc dziennik do ręki jak najdelikatniej. Z tego co zobaczyłam w środku, byłam
    niemal pewna, że należał do Violetty. Nie było wprawdzie nigdzie żadnego podpisu ani

Free download pdf