W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

zgodziła się, chociaż nie był to chyba najlepszy pomysł, bo cały czas losowałyśmy to samo.
Ona i inni zaczęli oczywiście szybko dawać mi do zrozumienia, że moja propozycja była
tylko żałosną próbą uniknięcia odpowiedzialności podjęcia świadomego wyboru (która z nas
ma wystąpić?) i że teraz sama powinnam rozwiązać ten problem. Ostatecznie zostałam
wylosowana i sama nie wiedziałam, czy był jeszcze sens się z tego cieszyć. To znaczy, na
początku się cieszyłam. To jest zawsze dobra i atrakcyjna okazja, żeby wykorzystać swój
potencjał w jakiś przyzwoity sposób. Ale oczywiście wszyscy zaczęli patrzeć na mnie tak,
jakby dostało mi się za dużo, a ta Alexa wyglądała, jakbym właśnie zniszczyła jej najskrytsze
marzenia w akcie samolubnej i despotycznej destrukcji...”.
Usłyszałam pukanie do drzwi i wystraszyłam się, że to Violetta. Oczywiście nie
zawołałam „Violetta?!”, bo nie chciałam, żeby moje obawy, i powody, dla których je
żywiłam, wyszły na jaw. Zawołałam zamiast tego „Chwileczkę!”, nie pytając, kto to (bo nie
powinno mnie to przecież w ogóle interesować) i zamknęłam ostrożnie pamiętnik, nie
śmiejąc spojrzeć na ani stronę więcej. Przyszła mi do głowy myśl, że może powinnam wziąć
go ze sobą i przekazać go Violetcie, ale wtedy byłoby jasne, że go czytałam. Właściwie
nawet, gdybym od razu wyszła z nim z łazienki, Violetta mogłaby się zdenerwować, że w
ogóle miałam go w ręce. Postanowiłam zatem ostatecznie pozostawić notatnik na półce, tak
jak go znalazłam, umyć ręce (może ktoś usłyszałby, że puszczam wodę z kranu) i wyjść z
pomieszczenia, jak gdyby nigdy nic.
Ku mojemu przerażeniu Violetta stała już przed drzwiami na korytarzu. Nie spojrzała
na mnie jednak nawet i weszła od razu do łazienki. Mimo to czułam, że musiałam bardzo
spiąć się w sobie, żeby nie dać po sobie niczego poznać. Czułam się, jakby napis „Czytała”
był wyryty na moim czole. Istniało jednak prawdopodobieństwo, że dziewczyna nie zdążyła
go zauważyć, bo weszła do pomieszczenia niemal tak szybko, jak ja z niego wyszłam.
Niedługo później spotkałyśmy się na zajęciach, na które Violetta przyszła spóźniona i
podczas których odzywała się nadzwyczaj mało. To znaczy, obie odzywałyśmy się
nadzwyczaj mało. Zastanawiałam się, czy dziewczyna unikała moje wzroku tak bardzo jak ja
jej i czy przygotowywała już dla mnie jakąś zemstę. Zastanawiałam się również, czy jej
przyjście na zajęcia po pozostawieniu swojego pamiętnika na pastwę obcych było aktem
heroicznej odwagi, czy też próbą wywarcia na mnie poczucia winy.
Na następnej przerwie, kiedy siedzieliśmy razem w jednym z pokoi (ku mojej
konsternacji łącznie z Violettą, która jakimś cudem nie uciekła jeszcze ani nie schowała się
nigdzie), Tina zwróciła się do różowowłosej:



  • Paulina... Wybacz, że pytam, ale zastanawia mnie, dlaczego siedzisz tyle czasu w
    łazience?

  • Kiedy? – zapytała Violetta, patrząc na Tinę z kamienną powagą.

  • No, ogólnie. Podczas przerw. Czasami chyba nawet w trakcie zajęć...

  • Nie wiem – Violetta wzruszyła z rozwagą ramionami. – To chyba nie jest zbyt
    sensowne pytanie. Przecież każdy potrzebuje czasami iść do łazienki i nie ma w tym nic
    złego.
    Widziałam, że zachowanie dziewczyny było pełne teatralnego wyrachowania, a ton,
    jakim się wypowiadała, był teraz zapewne najbardziej wytwornym i elokwentnym tonem, na
    jaki mogła się w tej chwili zdobyć. Wyrażał on o wiele więcej niż słowa.

Free download pdf