- Tak, w tą. W najbliższą środę.
- Rozumiem już, przecież nie jestem głupia!
Na chwilę zapadła cisza i po niecałej minucie zaczęłam się obawiać, że urzędniczka
rozłączyła się. Nie zdziwiłabym się nawet, gdyby tak się stało. Pewnie obraziła się, że
uznałam ją za głupią. - Halo? – zapytałam z niepewnością.
- Czy pani nie może chwili poczekać?! – wrzasnęła kobieta. – To, że ma pani
napisane „niecierpliwa” na Plakietce, nie znaczy jeszcze, że może pani sobie tej swojej
niecierpliwości nadużywać! - Przepraszam...
Odczekałam kolejną minutę, zastanawiając się, jak długo urzędniczka będzie
sprawdzać moją cierpliwość i czy rzeczywiście „niecierpliwa” było jednym z określeń
znajdujących się na mojej Plakietce. Na szczęście w końcu kobieta odezwała się ponownie. - Czy coś jeszcze pani chce?
- To znaczy... Przełożyła pani tę wizytę? Na kiedy? Zapomniałam powiedzieć, że
pasuje mi jakaś wcześniejsza godzina... - Pani za dużo ode mnie wymaga. Proszę po kolei. Jaką wizytę mam przełożyć?
Gdyby nie to, że głos kobiety brzmiał bardzo poważnie, byłabym pewna, że żartuje
sobie ze mnie. - No, tę wizytę, o której mówiłam – powiedziałam, starając się okazać bardzo
wyważone zniecierpliwienie. – W środę o szesnastej trzydzieści. Chciałabym przyjść o
wcześniejszej godzinie. - Ja pani nie rozumiem.
Zamilkłam na chwilę. Jak to, nie rozumie mnie? Przecież powtarzam to już po raz
drugi! Czy popełniałam jakiś błąd, którego nie widziałam...? Ale jaki? Postanowiłam
powiedzieć wszystko jeszcze raz od początku. - Proszę pani. Dostałam zawiadomienie z Urzędu, że mam stawić się na wizytę w
środę w przyszłym tygodniu o godzinie szesnastej trzydzieści. I chciałabym przełożyć tę
wizytę na jakąś wcześniejsza godzinę. Czy jest to możliwe?
Ja pani nie rozumiem! – powtórzyła urzędniczka coraz bardziej zniecierpliwionym
tonem. – Proszę wyrazić się jasno albo kończymy tę rozmowę!
Spróbowałam zatem jeszcze raz, nie chcąc być posądzona o poddawanie się, które jest
oficjalnie uważane za akt godny potępienia i jeden z podstawowych elementów
autodestrukcji, a nawet destrukcji i zła w ogóle. Kobieta po drugiej stronie telefonu
oświadczyła jednak tylko ponownie, że mnie nie rozumie i że wobec tego nie mamy o czym
rozmawiać, po czym rozłączyła się, zostawiając mnie z głuchą słuchawką w ręce.
Chociaż nie mogłam pojąć, co sprawiło, że nie mogła mnie zrozumieć, ostatecznie
byłam jednak całkiem zadowolona, że nie udało mi się przełożyć wizyty, bo w ten sposób nie
będę miała możliwości iść tego dnia na spotkanie do stowarzyszenia i jednocześnie nikt nie
będzie mógł mi zarzucić, że nie próbowałam. I być może utrzymałabym się do końca tego
dnia w całkiem niezłym nastroju, gdyby nie kolejny mail z Urzędu, który przyszedł do mnie
wieczorem i sprawił, że zaczęły przechodzić mnie znajome dreszcze.
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1