W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

reagowania na przerażające mnie sytuacje. Ponadto, skłaniał on moich przełożonych do
złagodzenia swoich wymagań względem mnie, a nawet do wzięcia pod uwagę moje potrzeby.
I pomijam już fakt, że płacz był dla mnie wtedy rzeczywiście zupełnie naturalną reakcją na
bezsilność i przerażenie, reakcją, nad którą trudno było mi zapanować – nawet, jeśli
spodziewałam się jakichś zarzutów i krytycznych reakcji na moje zachowanie, typu „Ola
znowu ryczy, zignorujmy ją dla zabawy” i innych okrutnych wypowiedzi.
Stojąc w tych potwornych okolicznościach między niewzruszonymi drzewami,
zdawałam sobie sprawę, że mój płacz mógł w tym przypadku nie być wystarczający do
otrzymania pomocy. Jednak każdy mój krok, każde działanie niosłoby ze sobą ogromną
odpowiedzialność i niewyobrażalne poniżenie, ponieważ zbuntowałabym się w ten sposób po
raz pierwszy w świetle formalności. A to z kolei, po pierwsze, demonstracyjnie
przedstawiłoby moją zuchwałą symulację niezdolności do rozpoznania praw nieformalnych,
która stałaby się jawną porażką mojej osoby jako nieudacznej buntowniczki, po drugie zaś
oznaczałoby dla mnie obligację do doskonałego sprawowania się i perfekcyjnie
prawidłowego rozpoznawania zasad nieformalnych do końca moich dni. Musiałabym
bowiem znosić okrutne obelgi z powodu każdej mojej błędnej decyzji albo byłabym skazana
na śmierć w niewidzialnych łańcuchach, bo nikt nie powiedziałby mi już, że mam się ruszyć.
Nie widziałam wokół siebie nikogo, kto mógłby mi pomóc, kto mógłby zdjąć ze mnie
ciężar tych nieformalnych łańcuchów i dać mi jakiekolwiek nowe polecenie, inne niż
czekanie bez końca. Widziałam natomiast, a przynajmniej czułam na sobie doskonale
wpatrujące się we mnie tryumfalnie oczy i twarze, które mówiły: „Ola udaje, że się zgubiła!
Ojej, i co teraz? Czy Ola już na zawsze pozostanie sama w lesie, udając, że jest głupia jak
drzewo? Ha, ha, ha!... Koniec gry, Oleńka! Teraz wszystko się wyda albo chyba będziesz
miała tu zaraz jakiś problemik!”.
Nie pamiętałam dokładnie, jak się stamtąd wydostałam, ale chyba ktoś w końcu mnie
znalazł, zwabiony rozpaczliwym płaczem, od którego tak zdarło mi się gardło, że prawie nie
mogłam nic mówić przez następne kilka dni. Znacznie lepiej pamiętałam natomiast
scenariusz, który powstał w mojej głowie na myśl, że nikt mnie tam nie znajdzie i nie
pomoże mi, a ja nie będę już mogła wytrzymać narastającego bólu spowodowanego
nieruchomym staniem, wyczerpaniem emocjonalnym, narastającym głodem i odwodnieniem.
Może zrobiłabym wtedy w końcu krok naprzód, czując się, jakbym deptała głowy
nauczycieli, urzędników, funkcjonariuszy Służb Nadzorczych i wszystkich ustawodawców
prawa, tylko po to, żeby oni następnie zdeptali mnie. I może doszłabym w końcu na skraj
lasu, gdzie powitano by mnie fanfarami szyderstw i jadowitymi okrzykami: „Ola przyłapana!
Ola przyłapana! Wszystko się wydało! Ola udawała! Sama wyszła z lasu, bo się
zbuntowała!” i „Patrzcie, co teraz zrobi! Znowu udaje głupią... Ale nikt już nie będzie grał,
jak mu Ola zagra!”. A kiedy w końcu znudziłoby im się patrzenie na mnie (o ile to jest w
ogóle możliwe), zaczęliby się bawić na boisku zwycięsko i ostentacyjnie, kiedy zaś ja
zrobiłabym kolejny krok, zbiegliby się znowu wokół mnie i krzyczeliby: „Ola się ruszyła!
Patrzcie, co teraz zrobi! Ola się przyznała, że głupią udawała! Symulantka! Prowokatorka!
Pozorantka!”.
Dziwiłam się, że mój organizm sam nie zatruł się w takiej sytuacji albo coś nie zjadło
mnie żywcem od środka. Po powrocie do domu dziwiłam się, że wciąż jeszcze miałam twarz
oraz oczy, którymi mogłam patrzeć na innych ludzi, że mogłam wypowiadać jakieś słowa

Free download pdf