W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • Zdążyłam już sobie narobić nowych wrogów na stacji – nie mogłam się
    powstrzymać przed dodaniem tej osobistej „pochwały”. – Gizela przedstawiła mnie jako
    przestępczynię czy coś w tym rodzaju.

  • Cała horda obywateli za nią biegła – wtrącił Alfred.

  • Jasne. Ale nie miała dowodów przeciwko tobie, prawda?

  • Nie. To znaczy, moja Plakietka. I mówiła, że wiezie mnie do aresztu.

  • Tak, wszystko zrozumiałe... I to było na stacji A11?

  • Chyba...

  • Tak – potwierdził dzikus.

  • Ok...

  • Macie zamiar coś z tym zrobić? – zapytał Alfred.

  • Na razie raczej nie, a co możemy zrobić? – odparł Serafin. – Zadzwonić do Gizeli?
    Mamy nadzieję, że nie doniesie na nas od razu władzom, a w razie czego będziemy się
    bronić...

  • A co z nami? – zapytałam. – Przecież ja mam lokalizator i Gizela na pewno już mnie
    zgłosiła.

  • To nie dzieje się tak szybko – zapewnił przewodniczący. – Zanim władze zaczną
    was ścigać, minie trochę czasu. Nawet argumenty Gizeli nie są w stanie skłonić ich do tak
    drastycznego działania. Wszystko odbywa się poprzez procedury.

  • Ale jak to, przecież w przypadku nagłych sytuacji Służby również reagują nagle.
    Gdyby nie ścigali żadnych przestępców, to więzienia byłyby puste, a przestępstwa szerzyłyby
    się bez umiaru.

  • Alexo, ty nie jesteś przestępcą. Przynajmniej nie jak na razie. Uwierz mi, w
    Urzędach mają za dużo pracy.
    Miałam nadzieję, że Serafin miał rację, choć trudno było mi w to uwierzyć.
    W końcu zdecydowałam się powiedzieć o mojej stracie, o tym, że Gizela wzięła
    wszystkie moje rzeczy, łącznie z laptopem i całą jego zawartością, która z pewnością należała
    do treści „wrażliwej” i że została mi tylko karta kontaktów z telefonu.

  • Dobrze, że chociaż to – usłyszałam. Mężczyzna nie wydawał się szczególnie
    zdziwiony. – Pozostaje nam nadzieja, że Gizela rozbiła twój komputer w przypływie złości.
    Alfred prychnął po raz kolejny, a ja poczułam, jak ogarnia mnie rozpacz.

  • Ale na tym laptopie miałam rzeczy, które są dla mnie bardzo ważne i wartościowe!

  • wykrzyknęłam. – Nie chodzi tylko o to, że Gizela może je wykorzystać przeciwko mnie.
    Ona może je właśnie zniszczyć. To znaczy, jestem pewna, że je zniszczy, a w każdym razie
    ja nie będę miała do nich już nigdy dostępu. Już nigdy ich nie zobaczę i nikt ich nigdy nie
    zobaczy. Nikt nie zobaczy nigdy tego wszystkiego, co napisałam, nikt z tego nie skorzysta,
    nikt się nie dowie!
    Zamilkłam nagle, przerażona, że zaczynam gadać bez sensu. Nie tylko bez sensu, ale
    jak osoba totalnie zarozumiała i przeświadczona o własnej wspaniałości.

  • Miałam tam dziesiątki, może nawet setki stron scenariuszy, które zamierzałam
    opublikować – kontynuowałam swoje wyjaśnienia, usiłując skupić się na bardziej
    praktycznych kwestiach. – Tam była moja kariera. A przynajmniej szansa na karierę. Tam
    był mój wysiłek i lata pracy... Naprawdę, tak można powiedzieć...

Free download pdf