W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

Na jednej z pierwszych lekcji z wychowawcą, sprowokowana pytaniem o moje
zainteresowania, powiedziałam, że lubię tańczyć i od tej pory za każdym razem, kiedy
mazałam tablicę nauczyciel dziwił się, jak ja mogę mieć coś wspólnego z tańcem, skoro moje
ruchy są tak powolne, że wymazuję tablicę przez pół lekcji? Na pierwszej lekcji, kiedy
przedstawiliśmy się na forum, powiedziałam też, że kiedyś miałam kota, który jednak
niedawno zmarł i z tego powodu za każdym razem, kiedy zastanawiałam się nad jakąś
odpowiedzią zbyt długo, nauczyciel lub ktoś z klasy komentował, że zapewne znowu
rozmyślam o swoim zmarłym kocie. Za pierwszym razem nauczyciel oskarżył mnie w
dodatku o przedstawianie swojego kota zamiast siebie samej (co jest, rzecz jasna, złamaniem
formalnego nakazu) i zapytał drwiąco, czy ten mój kot będzie już na zawsze centralnym
punktem w moim życiu? Jeden kolega powiedział do mnie natomiast: „Dziewczyno, weź się
w garść, kogo interesują czyjeś zmarłe koty? Inni mówią o jakichś ważnych osiągnięciach
życiowych, a ty o jakimś zwierzęciu, które w dodatku już nie żyje?”.
Hasło „Powiedz nam coś o sobie” zawsze zbijało mnie z tropu i zalewało falą lęku, bo
oznaczało (tak jak w większości sytuacji), że mam przed sobą tylko dwie drogi do wyboru, a
każda z nich jest zła. Mogłam milczeć do oporu i stać się przez to „podejrzaną nr 1” albo
nawet „nieznośną buntowniczką”; mogłam też powiedzieć coś o sobie, ośmieszając się
jednocześnie, bo przykłady z pasją taneczną i zmarłym kotem nie były jedynymi
przypadkami, w których prezentowane przeze mnie informacje okazywały się nie mieć nic
wspólnego z sensownym i przyzwoitym przedstawieniem się. Mogłam też ewentualnie
zapytać, co dokładnie mam powiedzieć, ale odpowiedź była jasna: „To, co chcesz”,
oczywiście z podtekstem „Nikt nie będzie brał odpowiedzialności za twoje słowa, podstępny
i niemniej żałosny spryciarzu. Nikt nie bawi się w takie gierki w tym wieku”. Gdybym
natomiast zapytała ponownie, byłoby to równoznaczne z kopnięciem nauczyciela w twarz,
więc nawet tego nie rozważałam.
Innym razem w takiej sytuacji, w przypływie strachu przed milczeniem i
wynikającymi z niego konsekwencjami oznajmiłam zatem, że mieszkam w bloku na trzecim
piętrze. Ktoś złapał się na to za głowę i krzyknął: „Łał! Mieszkanie w bloku na trzecim
piętrze? To jest... To jest prawie jak mieszkanie w zaczarowanym pałacu! Jak jeszcze
powiesz, że masz tam balkon, to chyba przyjdę zobaczyć to na własne oczy!”. Wszyscy
wpadli w głośny śmiech, a nauczyciel stwierdził, że chyba muszę coś ukrywać, skoro mówię
o tak nieistotnych faktach. Albo jestem nienormalna, ale w takim wypadku powinnam mieć
na głowie niebieską przepaskę, o której aluzje w swoim kontekście słyszałam już również
niejednokrotnie.
Bardzo charakterystyczna dla mojego wizerunku stała się również sytuacja, w której
zapomniałam zabrać piórnika do szkoły. Kiedy zajrzałam do torby i zdałam sobie z tego
sprawę, byłam pewna, że tym razem moje ciało odmówi mi posłuszeństwa i stracę
przytomność albo stanie się cokolwiek, co odwróci uwagę ludzi, a przede wszystkim
nauczyciela od mojej bezczynności, spowodowanej brakiem środków do pisania. Niestety
jednak nic takiego się nie stało.
Nie mogłam oczywiście zwrócić się do nikogo i poprosić o pożyczenie długopisu,
ponieważ to wyglądałoby zupełnie tak, jakbym wstała, stanęła na środku klasy i zawołała:



  • Ludzie, przyznaję się! Przyznaję się z dumą i nonszalancją, że specjalnie nie
    wzięłam ze sobą dzisiaj piórnika ani nic do pisania, bo chciałam się zbuntować przeciw temu

Free download pdf