W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • To, że litujemy się nad wami, nie znaczy, że będziemy przytakiwać wam na
    wszystko – powiedział Derek szorstkim tonem. – Widzimy doskonale, że jesteście zdolni
    posunąć się nawet do zaszkodzenia sobie, by wywołać litość w ludziach i nie zamierzamy
    temu zaprzeczać dla waszej wygody. Widzimy jednak również waszą desperację i chcemy
    wam pomóc, choćby to oznaczało pewne pójście na skróty.

  • Na ustępstwo – dodała Dagmara nieskazitelnie dobitnym tonem.

  • Wierzymy, że nie zasługujecie na kary, które przygotowują dla was władze –
    kontynuował przewodniczący. – Złe skłonności i jakieś małe wybryki nie są jeszcze
    dostatecznym powodem, by wsadzać kogoś do więzienia. Dlatego was chronimy. I
    oczywiście cały czas z pełnym zaangażowaniem prowadzimy badania nad możliwymi
    rozwiązaniami... Widzicie, czasami się udaje – wskazał na Liliannę.

  • Tak, chociaż moja poprawa nie była raczej wynikiem eksperymentów medycznych
    ani psychologicznych – zauważyła dzikuska. – I cały czas jest niestabilna.

  • Niestety, niestety... Staramy się jednak nie tracić nadziei...

  • Przepraszam – odezwała się znienacka Stella. – Czy uważacie, że stan moich
    włosów jest wynikiem moich nadużyć, a nie prawdziwej choroby wynikłej ze stłumionej,
    zduszonej, zagłuszonej i zakneblowanej rozpaczy oraz palącego upokorzenia?
    Sama nie wiedziałam, jaka była prawda o włosach Stelli, ale wyglądały one
    niewątpliwie na objaw jakiejś wyniszczającej choroby. Kiedy natomiast wyjaśniała, z czego
    mogła wynikać owa choroba, pomyślałam, że chyba pomyliła osoby. Opis ten doskonale
    pasował bowiem do mnie.

  • Stello, twoje włosy wyglądają na zwykła perukę – stwierdził przewodniczący z
    powagą i symulowanym opanowaniem.
    Stella poruszyła głową, ale tak, jakby bolała ją szyja, nie zaś jakby właśnie usłyszała
    poważny zarzut wobec swojego przekonania.

  • Wiem. Wiem, że tak wygląda... – powiedziała po chwili głosem, mającym wyrazić
    chyba nadmierną delikatność. – Ale problem w tym, że to nie jest peruka...
    Kobieta zawahała się przez chwilę, a Dagmara wykorzystała to, by oświadczyć, że
    czas na omawianie tego tematu dobiegł końca. Mimo to postanowiła odpowiedzieć jednak na
    pytanie Violetty, która zapytała, dlaczego zatem walczą oni w ogóle z systemem Plakietek
    Personalnych.

  • Wiele Plakietek Personalnych zawiera kłamstwa i błędy – powiedziała. – Ale to nie
    znaczy, że wasze Plakietki były całkowicie fałszywe.
    Większość osób wydawała się zupełnie nieporuszona. Co najwyżej, wydawali się
    skupieni i pozostało mi jedynie zastanawiać się, czy w ich wnętrzach mogło dziać się tak
    samo dużo jak w moim.
    Poruszając temat naszych chorób, trudno było nie wspomnieć o temacie kluczowym,
    jakim była sama nasza alergia i nie zagłębić się z pasją w jej analizę. Trzy osoby poczuły się
    w obowiązku zadeklarować z miejsca, że nie chcą brać odpowiedzialności za nic, co mówią,
    myślą i robią, jako że doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wszystko co przychodzi im na
    myśl jest z reguły złe i nieodpowiednie. Derek zaznaczył, że jest to typowy trik stosowany
    przez alergików niepospolitych i że w przypadku tych trzech osób nie zmienił się on odkąd
    zamieszkały one w Korsylii. I że, oczywiście, taka deklaracja to wciąż za mało, żeby znaleźć
    akceptację w społeczeństwie, nie tylko tym powszechnym, ale nawet nie-obywatelskim.

Free download pdf