W końcu Violetta przyznała, że nie chce jej się wierzyć, że tu skończyła i nie ma
własnych środków do życia, jako że namalowała przecież kilka genialnych obrazów, ale nikt
ich nie docenił i nie zarobiła na nich ani grosza. Kwestia finansów nie była wprawdzie
kluczowa w naszym problematycznym życiu w społeczeństwie obywatelskim, ale wiadomo,
że gdyby udało nam się coś zarobić, moglibyśmy ubiegać się przynajmniej o zdjęcie nam
statusu „leniwców” z Plakietek, a może nawet o coś więcej.
Felix powiedział z kolei, że nagrał kilka genialnych piosenek, ale również nikt ich nie
docenił, a ja powiedziałam, że napisałam kilka genialnych scenariuszy, ale chyba prawie nikt
ich nie przeczytał, a jedyny komentarz jaki kiedykolwiek na ich temat otrzymałam to, że „jest
to czysta kpina i pośmiewisko wysyłać coś takiego na poważny, profesjonalny i całkowicie
oficjalny konkurs i że jedyne, co mogę w ten sposób osiągnąć, to zaniżenie reputacji”,
wysłany spod adresu jurora pewnego konkursu scenarzystów. Teraz natomiast moje teksty
zapewne nie istnieją już w ogóle, po tym, jak Gizela zajęła się moim komputerem albo, w
najlepszym (lub najgorszym) przypadku stały się prawdziwym pośmiewiskiem Służb
Nadzorczych i zwolenników Bezpiecznej Przyszłości.
Zastanawiałam się, czy zapytać Violettę o jej pamiętnik, to znaczy, czy wie, że go
czytałam. Nie napotkałam jednak żadnej dogodnej okazji, by zadać to pytanie i wiedziałam,
że żadna okazja nie będzie dla mnie dość dobra, by je zadać. Nie powinnam się jednak
spodziewać, że sama Violetta poruszy ten temat. To mogłoby sfrustrować mnie jedynie
jeszcze bardziej, bo byłam przekonana, że go nie poruszy. Trudno było mi powiedzieć, jak ja
zachowałabym się na jej miejscu, ale wydawało mi się, że jeśli już coś takiego by mi się
przydarzyło i miałabym ciągły kontakt z osobą, która przeczytała mój pamiętnik,
próbowałabym wykorzystać to jako niezwykle intrygujący temat do rozmowy. Z jakiegoś
powodu byłam jednak przekonana, że Violetta nie była aż tak zdesperowana i nie patrzyła na
to w ten sposób.
Moja znajomość kartki z pamiętnika Felixa, znalezionej w koszu na śmieci, tym
bardziej chyba należała do rzeczy, których wolałam nie ujawniać. Nagle wystraszyłam się, że
Gizela mogła ją odkryć w moich rzeczach. Zabrałam tę kartkę ze sobą zamiast zniszczyć ją
zawczasu, pchnięta jakimś dziwnym impulsem (czy raczej szaleństwem) i, rzecz jasna,
zostawiłam ją wraz z resztą mojego dobytku zakopaną w walizce. Miałam nadzieję, że moi
wrogowie nie uznają jej za tak wielką sensację, by opublikować to znalezisko na jakimś
ogólnodostępnym portalu informacyjnym w sekcji o zbiegłych zbrodniarzach i kolejnych
odkryciach na ich temat. „O Oli jest głośno nawet wtedy, kiedy już jej nie ma” – tak mógłby
brzmieć tytuł nowego artykułu o mojej osobie. – „Zostawiła ze sobą cały bagaż nowych
zbrodni i prawdziwy kopiec skarbów dla szukających sensacyjnych prawd dziennikarzy. Tym
razem wydało się, że Ola lubiła szukać haniebnych prawd również na temat swoich
przyjaciół, bo oczywiście nie mogła znieść tego, że sama jedna jest słusznie oskarżana”. Nie
mogłam wyobrazić sobie patrzenia na Felixa po publikacji takiego materiału. Nie mogłam
wyobrazić sobie nawet mieszkania z nim w tym samym mieście i posiadania z nim
jakiegokolwiek kontaktu... Chyba by mnie zabił! Nawet zresztą, jeśli nie miało się to ziścić,
obawiałam się, że świadomość trzymania moich własnych odkryć w ukryciu nie da mi
spokoju do końca życia.
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1