- Do zobaczenia – dodał, patrząc w naszym kierunku. – Mam nadzieję, że niebawem
będziemy mieli okazję poznać naszą nową sąsiadkę.
Uśmiechnął się tajemniczo i wszedł do budynku, zamykając za sobą drzwi. Nie
wiedziałam, co to miało znaczyć. Zbyt dużo dobroci... - Kolacja zaczyna się za godzinę, tak? – zapytałam Pamelę, patrząc na zegarek.
Dochodziła piąta wieczorem. - Tak, w naszej stołówce. Jeśli chcesz, możemy iść razem?
- Super, dzięki – odparłam zaskoczona. Chyba nikt nigdy nie oferował mi swojego
towarzystwa przez tak długi czas. - I jak się czujesz po przeprowadzce? Co robiłaś przez cały dzień?
- ...Dzisiaj na rano dopiero się tu przeniosłam z mojego działu – odpowiedziałam, nie
dając się ogłupić zaskoczeniu. – A później właściwie spałam przez prawie cały czas...
Szczerze mówiąc, jestem dosyć zmęczona. - A nie jesteś głodna? Nie było cię na obiedzie, prawda?
- Tak, racja, nie było mnie. Ale mam trochę jedzenia w pokoju. I na szczęście
niedługo będzie kolacja... To do zobaczenia za godzinę, nie?
Nie chciałam kończyć naszej rozmowy tak szybko, ale miałam do zrobienia jeszcze
mnóstwo rzeczy, żebym mogła poczuć się w miarę przyzwoicie, wychodząc do ludzi. Poza
tym nie chciałam chyba, żeby moja nowa znajoma wyprzedziła mnie, kończąc rozmowę jako
pierwsza i zostawiając mnie samą. - Jasne, w porządku! Jakby co, ja mieszkam tutaj obok – dziewczyna wskazała na
drzwi domu znajdującego się na przeciwko nas. – Gdybyś chciała, zawsze możesz wpaść.
Moje zaskoczenie powoli zaczęło zamieniać się w podejrzliwość. Czy to możliwe, że
trafiłam na jakąś fanatyczkę zafascynowaną do granic możliwości alergikami
niepospolitymi? Nigdy nie słyszałam, żeby temat ten wydawał się komuś interesujący, ale w
mojej głowie od razu zaczęły układać się marzenia i poczułam się nagle niezwykle
podekscytowana i pełna nadziei. - Dziękuję – odpowiedziałam, starając się włożyć w to słowo całą moją szczerość. –
To naprawdę miłe z twojej strony. Może mogłybyśmy odwiedzić się po kolacji? Jak tylko
ogarnę najpotrzebniejsze rzeczy w pokoju... - Pewnie. Super. To do kolacji!
Pożegnałyśmy się, prawie jakbyśmy nie miały widzieć się przez kolejny miesiąc, i
dziewczyna odeszła.
Godzinę później spotkałyśmy się w niewielkim pomieszczeniu ze skalnymi ścianami,
służącym nam za lokalną stołówkę, i szybko stało się dla mnie jasne, że nie tylko Pamela, ale
i chyba wszyscy moi nowi sąsiedzi są niewątpliwie zainteresowani moją osobą. A do tego, co
dziwne, nie eksponowali wcale urażenia moim zachowaniem. Tylko raz czy dwa jakiś pan
napomknął coś, że mogłabym nie stać tak długo w miejscu i nie śmiać się z czegoś, co wcale
nie było śmieszne, poza tym jednak panowała wokół mnie wyjątkowo gościnna atmosfera.
Usiadłam przy stole z Pamelą, jej rodzicami i dziadkami. Przy drugim stole usiadła ta rodzina
z trójką dzieci, ale tak bardzo zależało im na poznaniu mnie, że po chwili przystawili swój
stół do naszego i usiedli obok nas. Pani Delia i pan Mark, to jest, para rodziców, co chwilę
zadawali mi pytania. Ich dzieci (a przynajmniej dwójka, bo trzecie było tak małe, że chyba
ledwie odróżniało mnie od stołu) patrzyły na mnie natomiast bardzo podejrzliwie i czekałam
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1