W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

pracy, ale osobiście przypilnuję, żeby dyrektor obniżył ci wreszcie reputację na tej twojej
Plakietce.
To była chyba jedna z najbardziej upokarzających chwil w historii mojej edukacji. A
raczej w „historii więziennej”, bo tak powinna się ona raczej nazywać, biorąc pod uwagę
stosunek mojego zaangażowania nauką do zaangażowania udawaniem dobrego więźnia (bądź
ucznia). I nie chodziło tu oczywiście o groźbę postawienia mi oceny niedostatecznej ani
nawet obniżenia mi reputacji, ale o nieopisaną presję wybrania przeze mnie jednej osoby z
klasy i dobrowolnego poproszenia ją o pożyczenie mi podręcznika. Wiedziałam, że do
kogokolwiek się zwrócę, zostanę wyśmiana. Siedziałam sama, przede mną w ławce były
dwie koleżanki, a za mną dwóch kolegów. Miałam również blisko do dwóch innych
koleżanek, siedzących w ławce obok. Wydawało mi się jednak, że dzielą one tylko jedną
książkę, nie mogłam więc poprosić ich o nią. Po mojej drugiej stronie siedział jeszcze jeden
kolega w ławce, podobnie jak ja, sam, mogłam więc też teoretycznie dosiąść się do niego.
Ostatecznie stwierdziłam, że zwrócenie się do koleżanek będzie chyba bardziej
przewidywalne, normalne i akceptowalne niż zwrócenie się do kolegów, bo chociaż z nikim z
nich nie miałam żadnej relacji polegającej na czymś więcej niż ewentualne przyznanie się do
bycia w tej samej klasie, trzymanie się bliżej osób tej samej płci było generalnie bardziej
zwyczajowe i z pewnością o wiele bezpieczniejsze. To w końcu z grupą dziewczyn
nawiązałam zresztą kiedyś jakikolwiek kontakt i byłam przekonana, że przynajmniej
większość z nich prędzej odezwałaby się do mnie niż jakikolwiek kolega z klasy.
Jednocześnie jednak koleżanki, które siedziały przede mną, były bardzo pochylone
nad swoimi książkami i zdawały się w ogóle nie zwracać uwagi na słowa nauczyciela i
zaistniałą sytuację. Bałam się, że kiedy się do nich odezwę, zignorują mnie tak samo. Za mną
z kolei siedział jeden chłopak, z którym niedawno byłam w grupie na pewnych ćwiczeniach i
nawet zamieniliśmy ze sobą słowo, poza tym wydawał się stosunkowo miły.
Dziewczyny siedzące z przodu odezwały się do mnie z kolei może około miesiąca
temu na w-fie, kiedy grałyśmy w siatkówkę. Byłyśmy wtedy w tej samej drużynie i jedna z
nich powiedziała mi, gdzie mam stać. Może nie jest to szczególnie rozbudowana
konwersacja, ale pamiętam, że zgodziłam się wtedy szybko i poczułam, że wytworzyła się
między nami nieformalna nić porozumienia. Oczywiście nikt nic o niej nie mówił, bo
ważniejsze było, gdzie leci piłka, ale ja poczułam, że udało mi się tę koleżankę chociaż
chwilowo zadowolić i jeśli miałabym kiedykolwiek nawiązać z nią kontakt, nie powinna być
do mnie nastawiona szczególnie wrogo. Chyba, że coś mocno zepsuję w międzyczasie.
I chociaż nigdy nie lubiłam gry w siatkówkę i wcale nie podobało mi się, kiedy ktoś
nieustannie ustawiał mnie i przestawiał, nie biorąc zupełnie pod uwagę moich preferencji
oraz nie wspominając nawet o tym, że prawie nigdy nie udawało mi się odbić piłki
poprawnie, co w dodatku bardzo często wywoływało niezadowolenie u członków mojej
drużyny, tym razem jednak udało mi się zaliczyć jakieś dobre odbicie i cały mój zespół grał
wyjątkowo dobrze. Po rozgrywce wszyscy byli zadowoleni i między innymi to z tymi
dziewczynami miałam okazję przybić „piątkę”, a może nawet usłyszeć od nich jakieś słowa
gratulacji.
Ostatecznie zatem, pchnięta lękiem, że zwrócenie się do kolegów mogłoby być
uznane za objaw jakiejś nagłej, niekrytej sympatii, wychyliłam się trochę do przodu i
zapytałam: „Hej, czy mogłybyście pożyczyć mi książkę?”. Miałam świadomość, że cała klasa

Free download pdf