W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

słucha ła mnie z uwagą, dlatego bardzo się postarałam, żeby mój głos zabrzmiał jak
najwyraźniej i, w miarę możliwości, jak najnaturalniej. Niestety jednak straciłam zupełnie
poczucie, jak brzmi mój naturalny głos i zdawało mi się, jakby ktoś włożył mi do gardła obcy
mikrofon. I chociaż wydawało mi się, że jak na tak beznadziejną sytuację podjęłam całkiem
dobrą decyzję, byłam przekonana, że zaraz usłyszę nauczyciela wrzeszczącego na mnie z
powodu mojego flegmatycznego zachowania, jakiegoś rówieśnika, kpiącego ze mnie, że
pomimo mojej zarozumiałości i oziębłości odważyłam się nie przygotować do lekcji
perfekcyjnie, przez co dobrowolnie zapędziłam się w kozi róg albo po prostu koleżanki, które
poprosiłam o pomoc, krzyczące na mnie ze wściekłością, dlaczego to właśnie im chcę
odebrać ich własność i w ogóle, jaka jestem okrutna. Dlatego ogarnęły mnie momentalnie
znajome dreszcze, a ręce oziębiły mi się i zesztywniały do tego stopnia, że musiałam wysilić
się, żeby odebrać podaną mi książkę pozornie swobodnym ruchem.
Na szczęście nie musiałam powtarzać swojego pytania, ale trochę zaniepokoiło mnie,
że koleżanka, która podała mi książkę, nawet na mnie nie spojrzała, a jej wyraz twarzy nie
wydawał mi się wcale przyjazny. Mruknęła coś w stylu „masz”, a ja odpowiedziałam
„dzięki”, chociaż oczywiście nie mogło mnie to uratować po tym, co już zrobiłam (albo
raczej po tym, czego nie zrobiłam). Jeden z siedzących z tyłu kolegów powiedział nawet,
żebym nie udawała teraz wdzięcznej, bo to i tak mnie nie usprawiedliwi.
W każdym razie, do końca lekcji czułam na sobie wzrok siedzących dookoła mnie
ludzi, a zwłaszcza siedzących z tyłu kolegów, którzy z pewnością poczuli się odrzuceni moją
lekceważącą postawą wobec nich. W dodatku, pod koniec lekcji jedna z koleżanek
siedzących dość daleko ode mnie, jednak doczepiająca się do mnie regularnie, zarzuciła mi,
że nie korzystam z odebranej książki wystarczająco dobrze i zbyt gwałtownie przewracam jej
strony. Koleżanka, od której pożyczyłam książkę wyrwała mi ją tylko z ręki, nie mówiąc ani
słowa i odeszła, pozostawiając mnie z tak nieznośnym poczuciem winy, że byłam pewna, że
nie zniknie ono aż do ukończenia przez nas szkoły (a nie był to chyba nawet nasz ostatni
rok).
W przypadku zapomnianego piórnika sprawa wyglądała nieco podobnie, tyle, że tym
razem nauczyciel zorientował się, że nic nie piszę dopiero w środku lekcji, co niestety odbiło
się tylko na moją niekorzyść i wprawiło mojego przełożonego w prawdopodobnie jeszcze
większe oburzenie.



  • Ola! – ryknęła znienacka nauczycielka. - Dlaczego ty nic nie piszesz?!

  • Przepraszam – odpowiedziałam pospiesznie. – Zapomniałam wziąć piórnika.
    Samo przyznanie się do zapomnienia czegoś tak podstawowego jak piórnik, który
    codziennie wkładam do szkolnej torby było dla mnie niezmiernie upokarzające, nie tylko ze
    względu na fakt, że zapomnienie takiej rzeczy jest niezwykle mało wiarygodne, a za to
    niezwykle podejrzane, ale przede wszystkim dlatego, że moje oziębłe i pełne długów oraz
    niewdzięczności stosunki z resztą klasy stawiały mnie w tej sytuacji na szczególnie
    przegranej pozycji. W zasadzie, w sytuacji bez wyjścia. Wszyscy wiedzieli, że moje
    proszenie kogokolwiek o pomoc, jako osoby przynajmniej pozornie dumnej i zarozumiałej,
    nie może być przychylnie odebrane. Pomimo to jednak cała klasa wybuchła nagle gromkim
    śmiechem, szydząc bez skrupułów z mojej formalnie nieuzasadnionej, jednak uzasadnionej
    nieformalnie bezczynności.

Free download pdf