W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

w jakikolwiek sposób posiadanie na Plakietce choćby tytułu „Chorej w stopniu lekkim”.
Pomijając niewielkie znaczenie tego tytułu, każdy status jest przecież zobowiązujący i tak
naprawdę już w tym przypadku musiałabym uważać, żeby na przykład nie wchodzić za
szybko po schodach czy nie podbiec gdzieś czasami, bo wtedy wyglądałabym na osobę
zupełnie zdrową i wzbudziłabym podejrzenia obserwujących mnie ludzi.
W każdym razie, chociaż nie miałam szczególnego problemu z koncentracją na
lekcjach, jednocześnie nie mogłam skupić się na niczym do tego stopnia, żeby przestać
odczuwać przeszywające mnie spojrzenia i zapomnieć o nich przynajmniej na moment.
Zwykle zresztą nie było co robić w czasie lekcji i nawet wymyślając sobie usilnie jakieś
dozwolone zajęcia (o ile była taka możliwość), nudziłam się niemiłosiernie i zadręczałam się
myślą – a raczej ta myśl zadręczała mnie – co mogłabym zrobić w tym czasie, będąc sama w
domu. Myślałam o tym, ile pożytecznych rzeczy mogłabym stworzyć, ile się nauczyć i
ogólnie, jak wydajnie mogłabym wykorzystać swój potencjał, gdybym nie była ograniczona
do siedzenia w ławce i otoczona srogimi i nieprzychylnymi oczekiwaniami oraz groźbami.
Kiedy pewnego razu zaczęłam pisać w zeszycie coś nie związanego dokładnie z
lekcją, która właśnie była omawiana (bo wydawało mi się, że znałam ją już na pamięć),
nauczyciel zwrócił się do mnie: „Ola, dlaczego mnie ignorujesz? Udajesz, że nie wiesz, że na
lekcji wypełnia się polecenia nauczyciela, a ja nie kazałem wam teraz nic pisać? Chcesz ze
mnie zrobić idiotę?”. Pamiętam, że nie odpowiedziałam wtedy nic, bo gdybym powiedziała,
że nie, nauczyciel oskarżyłby mnie zapewne o potraktowanie jego pytania poważnie i
rozważanie nazwania go idiotą.
Czasami, podczas tak zwanych lekcji zastępczych, byliśmy wprawdzie uprawnieni do
zajmowania się swoimi sprawami w obrębie klasy, ale nie mogłam na przykład nic
narysować ani nawet napisać nic, co nie byłoby ściśle związane ze szkolnym przedmiotem (a
i w tym zakresie musiałam być ostrożna), bo byłam pewna, że nie przekonałoby to nikogo o
mojej wartości, a raczej wręcz na odwrót. Choć uważałam, że potrafię pisać świetne
scenariusze i tworzyć ciekawe komiksy, moje prace nie wyglądały na każdym etapie tak
świetnie jak na końcu, a zatem ktoś z powodzeniem mógłby się doczepić moich pierwszych
szkiców, wyglądających zazwyczaj zupełnie nieprofesjonalnie, i zapytać, dlaczego próbuję
zrobić coś, na czym zupełnie się nie znam i w ogóle, co jeszcze jestem w stanie zrobić, żeby
pokazać im, jaka jestem wspaniała, to znaczy, mówiąc ściślej, próżna i zaślepiona?
Często próbowałam zatem wykorzystać lekcje zastępcze na naukę, jednak
rozmawiający wokół mnie ludzie bardzo mnie rozpraszali i nawet jeśli byłam w stanie
nauczyć się czegoś przez ten czas, było to okupione tak dużym wysiłkiem i napięciem, że i
tak nie potrafiłam czerpać z tego prawie żadnej satysfakcji. Tak naprawdę, wszystko co
mówili moi koledzy i koleżanki z klasy było w jakiś sposób zwrócone do mnie i pod każdą,
pozornie nawet zupełnie niezwiązaną ze mną wypowiedzią albo urywkiem prywatnej
rozmowy krył się podtekst: „A co ty na to, Olu? Dlaczego nas ignorujesz? Dobrze wiemy, że
te rzeczy wywołują w tobie szereg reakcji emocjonalnych! A twoje umiejętności aktorskie są
tak beznadziejne, że widzimy to jak na dłoni, nawet kiedy zachowujesz się, jakbyś totalnie
się nami nie przejmowała”.
Innym razem ktoś oskarżył mnie o podsłuchiwanie jego prywatnej rozmowy, choć ja
nie miałam wcale takiej intencji.

Free download pdf