W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

Kiedy słuchaliśmy nauczyciela (przynajmniej formalnie), co chwilę słyszałam szepty
siedzących wokół mnie rówieśników: „Dlaczego gapisz się ciągle w ten sam punkt? Udajesz
robota?” i „Dlaczego ciągle na nas patrzysz? Nie możesz nam powiedzieć wprost, o co ci
chodzi?” albo „Ale się wiercisz, Ola. Przez ciebie nie można się na niczym skupić!”.
Nauczyciel zaś nierzadko kierował do mnie prowokacyjne pytania typu: „...Ale Ola
ma chyba na ten temat więcej do powiedzenia, skoro nie może usiedzieć spokojnie.
Słuchamy zatem Oli!” albo „Olu, nie powiedziałem, że macie wziąć do ręki długopisy. Jeśli
nudzisz się na moich lekcjach, nie musisz demonstrować tego w tak arogancki i tchórzliwy
sposób!” i „Olu, wiem, że jesteś Buntowniczką, ale to jest już przesada. Twój wzrok
pozbawia mnie wszelkiej godności! Jesteś tylko nieletnią uczennicą, a patrzysz na mnie tak,
jakbyś chciała mnie zabić albo przynajmniej, jakbyś rościła sobie nade mną jakąś władzę. Oj,
chyba zaraz będę musiał wezwać Służby Nadzorcze...”.
Z tego co wiedziałam, Służby Nadzorcze nie zostały ostatecznie jeszcze nigdy
wezwane do szkoły z mojego powodu, ale kto wie, co działo się za moimi plecami. Poza tym
to, że żaden nauczyciel nie wezwał do mnie funkcjonariuszy państwowych nie było wcale
takim dużym powodem do radości. Kiedyś usłyszałam, jak jeden nauczyciel mówił do
drugiego: „Ja już dawno wezwałbym Służby Nadzorcze do tej Oli Karlen, ale po prostu nie
chce mi się tracić na to czasu. Ona nie jest tego warta. A Służby Nadzorcze pewnie i tak by
jej nie wzięły, gdyby zobaczyły, o kogo chodzi. Oni mają już dosyć roboty, żeby jeszcze
zajmować się przypadkami specjalnymi”.
Na przerwach nie było mi oczywiście wcale lżej niż na lekcjach, bo chociaż było
więcej możliwości – mogłam, na przykład, ukryć się na chwilę w jakimś kącie i pozostać
poza zasięgiem wrogich spojrzeń przez kilka sekund – ostatecznie zawsze kończyło się na
bezczynnym wyczekiwaniu pod ścianą korytarza. Bezczynne wyczekiwanie, a raczej
nieruchome stanie nie zapraszało oczywiście nikogo do zostawienia mnie w spokoju, bo było
mnóstwo rzeczy, o które można było mnie oskarżyć, kiedy stałam nieruchomo i nie robiłam
absolutnie nic. Właściwie można było oskarżyć mnie o wszystkie rzeczy oprócz stania i
milczenia. Zaczynając od tego, dlaczego nic nie mówię, a kończąc na tym, dlaczego nie
biegam po szkole jak szalona, wpychając się entuzjastycznie między ludzi, motywując ich do
nauki i wprowadzając pozytywną atmosferę wokół siebie.
Często słyszałam również zarzuty, dlaczego patrzę na czyjąś Plakietkę albo, z kolei,
dlaczego nie patrzę na żadne Plakietki, bo to oznacza przecież, że w ogóle nikim się nie
interesuję. Ludzie, którzy zachowywali się wobec siebie normalnie, przynajmniej z tego, co
widziałam, czytali swoje Plakietki, kiedy chcieli się lepiej poznać. Niektórzy, zwłaszcza na
początku szkoły średniej, zatrzymywali się również przy mnie, by przeczytać
demonstracyjnie moją Plakietkę. Ja czytałam wtedy ich, żeby nie było, że ich ignoruję, ale
zwykle kończyło się to tylko komentarzem w stylu: „Co tak się gapisz na moją Plakietkę? To,
że ja czytam twoją, to nie znaczy, że ty możesz czytać moją” albo „I co, myślisz, że twoja
Plakietka jest tak porywająca, że od teraz codziennie będę ją czytać?”, po czym taka osoba
wybuchała śmiechem, żeby odpowiedzieć mi nieformalnie na swoje własne pytanie.
Jedynie lekcje wf-u bywały trochę ciekawsze. Lekcje wf-u były w istocie zupełnie jak
cukierek-niespodzianka. Czasami, kiedy odwinęło się papierek, w środku znajdywało się
lekcję jakby wyjętą wprost z regulaminu szkolnego: nauczycielka wchodziła wtedy do szatni
z opóźnieniem nie mniejszym niż dziesięć minut... No, powiedzmy, niż piętnaście minut po

Free download pdf