W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

W każdym razie, moje nowe znajome z pracy powiedziały, że wcale mi się nie
dziwią, że mam tyle energii, skoro moje doświadczenie zawodowe jest tak skromne (dziwiły
się jedynie, dlaczego tak szybko zostałam zwolniona z każdej z nich) i że teraz dopiero
zobaczę, co to jest prawdziwa praca. Żałowałam, że nie wynaleziono jeszcze żadnego
pomiaru energii w ciele człowieka (a przynajmniej ja nie wiem nic o takim wynalazku) i że
nie mogą odczytać mojego wyniku – bo wtedy naprawdę by się zdziwiły. Tymczasem
przemilczałam tę uwagę, bo nie chciałam usłyszeć, że „tak mi się tylko wydaje, że mam mało
energii. Jak będę w ich wieku, to dopiero się przekonam, co to znaczy mieć mało energii. A
jeśli im nie wierzę, to powinnam zajrzeć do pierwszej lepszej książki medycznej, żeby
upewnić się, że mają rację”.
Kiedy powróciłam do pracy po przerwie, starając się już tak nie kręcić, jedna z nich
powiedział, patrząc na mnie z wyniosłym wyrazem twarzy: „I tak właśnie powinno być. Ola
siedzi cichutko, główka do komputera i pracuje grzecznie. A my tu pilnujemy. Od czegoś w
końcu ma się ten wiek i zasługi na Plakietce. Reputacją zresztą też ją przewyższamy i
zdziwiłabym się, gdyby było inaczej”.
Szybko zaczęły się również komentarze na temat mojego milczenia.
Współpracownicy, oswoiwszy się już z faktem posiadania nowej osoby w pokoju, powrócili
do zwyczajowych, jak się wydaje, rozmów między sobą, mniej lub bardziej związanych z
pracą. Nie chcąc się nikomu narażać i zwracać na siebie jeszcze więcej podejrzeń, siedziałam
cicho, próbując skupić się na swoich zadaniach. Niestety, chociaż przez długi czas nikt nie
zapraszał mnie formalnie do rozmowy, prawie co chwilę padał jakiś komentarz, który zdawał
się być wymyślony specjalnie dla mnie, żeby sprowokować mnie do jakiejś reakcji. W końcu
jeden mężczyzna powiedział: „A nasza nowa koleżanka chyba nie chce się z nami
integrować...”, a ja zapytałam szybko, czy chodzi o mnie, bo z tego co wiedziałam, byłam tu
jedyną nową osobą, a poza tym wszyscy patrzyli na mnie ostentacyjnie. Nie chciałam jednak
przechodzić od razu do usprawiedliwienia, bo wtedy wydałoby się, że cały ten czas
podejrzewałam, a może nawet byłam pewna, że mówią o mnie, ale byłam na tyle arogancka,
że dopiero teraz postanowiłam się odezwać.
Kiedy zadałam to pytanie, wszyscy wpadli w śmiech i już chcieli mi coś
odpowiedzieć, ale w tym momencie do pokoju wszedł szef i zadał nam jakąś pracę. Kiedy
zaś zostaliśmy sami, do końca dnia nikt nie poruszył już oficjalnie mojego tematu, a ja nie
chciałam prowokować, chociaż czułam, widziałam i słyszałam, że kwestia mojej osoby cały
czas krąży po pokoju w postaci różnych nieformalnych, to znaczy niedosłownych i
niebezpośrednich znaków. Nie miałam jednak zamiaru mówić: „Hej, pamiętacie, jakie głupie
pytanie zadałam, zanim wszedł szef?”.
W pewnym momencie do głowy przyszło mi pewne pytanie dotyczące pracy, pytanie
zupełnie techniczne i nie mające nic wspólnego – przynajmniej na pozór – z oceną mojej
osoby. Tak jak miałam w zwyczaju (a już zwłaszcza po poprzedniej akcji z moim głupim
pytaniem w roli głównej) postanowiłam najpierw zerknąć na osobę siedzącą obok i jej
monitor, a dopiero później ewentualnie zadać nurtujące mnie pytanie. Chociaż starałam się
być dyskretna, kobieta obróciła się do mnie prawie natychmiast z wyzywającym uśmiechem
na ustach i zawołała: „Widzę, że chce mi pani coś powiedzieć?! Bo wpatruje się tak pani w
mój własny, prywatny i osobisty ekran tak, jakby czegoś pani tam szukała. Rozumiem, że
zadanie mi pytania wprost byłoby jednak przekraczające dla pani dumy?”.

Free download pdf