W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

siedzącym, a przede wszystkim staram się ich po prostu unikać, szczególnie w zatłoczonych
środkach transportu, żeby nie znaleźć się w kolejnej kompromitującej, a nawet jawnie
niebezpiecznej sytuacji, w której spotkam kogoś uprzywilejowanego i będę musiała słuchać,
jaka jestem żałosna, że wstałam akurat albo dopiero w tym momencie, albo że w ogóle
wstałam, skoro ta osoba wcale nie chciała zająć mojego miejsca, lub też ryzykować, że ktoś
wezwie Służby Nadzorcze lub przynajmniej oburzy się na mnie cały autobus, jeśli w ogóle
nie wstanę ze swojego miejsca i nie zareaguję w odpowiedni sposób na znajdującą się blisko
mnie osobę z uprzywilejowaną Plakietką Personalną.
Niestety, motywowana zapewne jakimś pierwotnym instynktem, zatrzymałam swój
wzrok na wolnym krześle odrobinę zbyt długo i nawet obróciłam się lekko w jego kierunku,
po czym zrezygnowana odwróciłam się z powrotem do drzwi. Siedzące niedaleko mnie
nastolatki znowu zaczęły komentować: „Ojej, Ola boi się usiąść na krzesełku! Pewnie boi się,
że spotka uprzywilejowanego, który nie będzie już z taką pobłażliwością tolerować jej
zarozumialstwa i impertynencji! Ojej, i co teraz?!”, a jakiś pan zaczął się głośno śmiać.
Szczerze mówiąc, kiedy obróciłam się na chwilę, nie miałam nawet dość czasu, żeby
upewnić się, czy te nastolatki, które słyszałam to rzeczywiście nastolatki czy raczej małe
dziewczynki, a może po prostu dorosłe kobiety imitujące dziecięcy głos. Nie mogłam jednak
oczywiście tego sprawdzić, bo wtedy jedna z nich z pewnością wstałaby z podskokiem i
krzyknęła „Przyłapana!”, pokazując na mnie palcem. A wtedy nie śmiałby się już tylko ten
pan, ale wszyscy pasażerowie autobusu. Wlepiłam wobec tego wzrok w szybę, na próżno
starając się znaleźć za nią coś ciekawego i czekałam, aż ludzie ochłoną z emocji, które
zdążyłam im zafundować.
Niestety autobus stanął właśnie w jakimś korku i czas w jego wnętrzu zaczął mi się
dłużyć, co oczywiście powinno sprowokować mnie do jakiegoś działania. A jeśli nie
działania, to przynajmniej do dania jakichś oznak życia, bo zaczynałam wyglądać, jakbym
zamieniła się w rzeźbę woskową i za chwilę ktoś mógłby powiedzieć: „Ooo, Oleńka chyba
się na nas obraziła, bo udaje posąg!” albo jeszcze gorzej: „Ooo, Oleńka chyba jest
niezadowolona, że musi czekać w korku i nikt nie proponuje jej przejażdżki wozem
królewskim na sygnale! Jakiż to rozkoszny widok, kiedy Ola nareszcie nie dostaje tego,
czego chce i na co nigdy sobie nie zasłużyła!”.
Spojrzałam więc w bok i zaczęłam czytać Plakietkę stojącego obok mężczyzny
(oczywiście nie tego, który się śmiał – tamten stał gdzieś dalej). Młody dorosły,
pełnosprawny, zdrowy, pracuje i zdolny do pracy, zameldowany w moim mieście,
sporadycznie nieporządny... Zawsze zastanawiałam się, co dokładnie kryje się pod statusem
„sporadycznie nieporządny” – moja reputacja wahała się wciąż od sporadycznie nieuprzejmej
w dół, natomiast oskarżeniem „nieporządnego” zachowania nie byłam akurat nigdy nękana.
Prawdopodobnie moja nieuprzejmość była na tyle poważna, że nigdy nie zasłużyłam sobie
ani na reputację wzorcową, ani nawet na „sporadycznie nieporządną”.



  • Co się pani patrzy na moją Plakietkę?! – krzyknął nagle mężczyzna, odrywając
    wzrok od swojego telefonu i patrząc na mnie z wyrzutem. – Chce mi pani pokazać, jaki
    jestem godny pożałowania, bo moja reputacja nie jest wzorcowa?!
    Miałam nadzieję, że nie zorientuje się tak szybko, że czytam jego Plakietkę, skoro
    robił coś na telefonie, a ja patrzyłam na niego naprawdę krótko. Z tego co widziałam kątem

Free download pdf