W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

oka, moja Plakietka również była czytana przez nawet kilka osób, mimo że stałam obrócona
do drzwi.



  • Przepraszam, spojrzałam tylko przelotnie – wytłumaczyłam prędko.

  • Przelotnie? – zapytał mężczyzna takim tonem, jakbym właśnie oświadczyła mu, że
    chcę się z nim zaprzyjaźnić. – Pani chyba sobie robi żarty? Myśli pani, że jak korzystam z
    telefonu to już nic nie widzę wokół siebie?

  • Ta pani po prostu jest natrętna – stwierdził inny pan, chyba ten, który wcześniej się
    śmiał.
    Kiedy na niego spojrzałam, wyglądał jakby cały czas śmiał się bezgłośnie.

  • Przepraszam, ja nie chciałam być natrętna – oznajmiłam chłodno (choć chyba nie
    wyszło wcale tak chłodno, jak zamierzałam).
    W tej chwili autobus zatrzymał się na przystanku i jacyś ludzie zaczęli na mnie
    napierać.

  • Czy może pani nie blokować przejścia?! – krzyknęła jakaś kobieta, ewidentnie
    próbująca wypchnąć mnie z pojazdu.
    Wysiadłam zatem na moment, czekając aż ludzie wyjdą i ciesząc się, że tak wielu z
    nich zostawia mnie właśnie w spokoju. Kiedy weszłam z powrotem do środka, nie widziałam
    już ani pana, który zarzucił mi natręctwo ani tego, który zarzucił mi bezzasadne gapienie się
    na jego Plakietkę. Zrobiło się natomiast trochę luźniej. Zauważyłam szybko, że zwolniło się
    całkiem dogodne miejsce w jednym kącie, przesunęłam się tam więc szybko i oparłam o
    kawałek ściany.
    Jakaś kobieta w średnim wieku zwróciła mi uwagę, że zachowuję się, jakbym była w
    dżungli i patrzę tylko na swoje korzyści, biegając dziko po autobusie, podczas gdy ona też
    chciała akurat zająć to miejsce. Kiedy zaproponowałam, że mogę się przesunąć, powiedziała
    jednak, że teraz nic już mi nie pomoże w naprawie mojej reputacji i żebym przynajmniej
    oszczędziła jej pochlebstw.
    Zostałam zatem na swoim miejscu i znalazłam się twarzą w twarz z wypełnionym
    ludźmi wnętrzem pojazdu. Przynajmniej kilka osób patrzyło na mnie teraz podejrzliwie i
    zdecydowanie nieprzychylnie. Starałam się nie zwracać na to uwagi i spojrzałam przez okno.
    Wiedziałam jednak, że nie będę mogła patrzeć przez nie w nieskończoność, bo to
    oznaczałoby nie tylko niekryte lekceważenie wszystkich współpasażerów, ale również
    ostentacyjną demonstrację jakiegoś stanu otępienia czy może nawet milczącego buntu.
    Miałam wrażenie, jakby wszyscy ludzie skanowali z determinacją moją twarz i Plakietkę,
    starając się połączyć je jakoś ze sobą, dopasować, odczytać ze mnie jak najwięcej, ułożyć
    moją haniebną historię, przewidzieć moje ruchy i działania...
    Jak zwykle w takich sytuacjach, poprawiłam się kilkukrotnie w miejscu, przestępując
    z nogi na nogę i chcąc się upewnić, że mogę się poruszyć, bo miałam wrażenie, jakbym
    została totalnie zamrożona tymi spojrzeniami. Chciałam zasłonić sobie twarz, ale przecież nie
    mogę, bo wtedy na pewno wszyscy zwróciliby na mnie uwagę. Może nawet utraciliby
    zdolność wysiadania z autobusu i jeśli nikt nie zdecydowałby się odezwać, zawarliby
    milczący pakt pod tytułem „Ola udaje idiotkę i zawraca nam w głowie, a my jesteśmy tak
    zszokowani i zdegustowani, że nie zamierzamy wysiadać, dopóki sama się nie opamięta i
    nam tego nie wyjaśni” i pewnie zaczęliby mi robić zdjęcia, żeby jakoś uwiecznić to
    niezwykłe zjawisko.

Free download pdf