W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

oraz łączność z ciałem właściciela. Plakietki były połączone (oczywiście bezprzewodowo) ze
specjalnymi lokalizatorami, z których jeden wszczepiony był w ciało człowieka, natomiast
drugi znajdował się w Centralnej Bazie Społeczeństwa. W ten sposób funkcjonariusze
kontrolowali lokalizację obywatela oraz sprawdzali, czy ma on przy sobie swoją Plakietkę.
Nie wiem, czy w Bazie uruchamiał się alarm, kiedy włączał się on w czyjejś Plakietce, ale
szczerze w to wątpiłam, bo czasami zdarza się przecież ludziom pozostawić ją na chwilę w
zbyt dużym oddaleniu i alarmy musiałyby włączać się tam praktycznie co chwilę.
Najprawdopodobniej fakt zbyt długiego odłączenia właściciela od swojej Plakietki pojawiał
się jednak gdzieś w danych i był to kolejny powód, żeby nie zostawiać jej dobrowolnie w
żadnym ukryciu. Prędzej czy później brak Plakietk i tak zostałby zauważony i szczerze
wątpiłam, czy można było obyć się bez niej choćby przez kilka dni, prowadząc normalne
życie w przestrzeni publicznej.
Plakietki były traktowane przez ludzi prawie jak osobna część ciała, dlatego nie było
potrzeby umieszczania na nich żadnych zdjęć ani informacji dotyczących wyglądu
zewnętrznego, choć byłam pewna, że w Centralnej Bazie takie dane mieli. Dzieci uczone
były przywiązania do swojej Plakietki od najmłodszych lat, a nauka o „Powszechnym
Obowiązku Plakietkowym” była traktowana w szkołach pierwszorzędnie.
Co się zaś tyczy intuicyjnego odczytywania Plakietek, były one wyposażone w
specjalny niematerialny ekran, który wchodził w interakcję z ludzkimi oczami, formując się
przed nimi automatycznie w sposób zupełnie niematerialny, ale widoczny dla danej osoby.
Kiedy na przykład spojrzałam na Plakietkę idącej teraz z naprzeciwka kobiety, ukazał mi się
oprócz samej etykiety pewien rodzaj transparentnego, świetlnego ekranu. Wiedziałam, że był
on złudzeniem optycznym działającym na moje oczy, ale mogłam odczytać z niego wszelkie
udostępnione informacje na temat tej pani, a nawet intuicyjnie wyszukać dane, które
najbardziej mnie interesowały. Tak naprawdę jeden rzut oka wystarczył mi, by dowiedzieć
się, że należała ona do grupy młodych emerytów. Grupy wiekowe oznaczone były jako
pierwsze i bardzo łatwo było je odczytać, chociaż moim zdaniem nie było to potrzebne, bo
zwykle wystarczyło po prostu spojrzeć na daną osobę, by stwierdzić, w jakim z ośmiu
przedziałów wiekowych się ona znajduje.
Szybko odwróciłam wzrok, bo na Plakietki starszych osób nie należało z reguły
patrzeć. Jeśli oczywiście nie było ku temu konkretnego powodu, ale to chyba rzadko się
zdarzało. Mi zresztą zdarzało się niezwykle rzadko w ogóle patrzeć na czyjąś Plakietkę, nie
tylko w przypadku osób starszych. Z reguły starałam się unikać patrzenia na innych ludzi, bo
takie zachowanie mogło być uznane za bardzo prowokacyjne, zuchwałe, i po prostu złe.
Szczególnie, kiedy się kogoś nie zna. Oczywiście, należy zachować idealną proporcję
pomiędzy niepatrzeniem na kogoś a patrzeniem. Bo jeśli na przykład nie patrzyłabym na
kogoś zbyt długo albo po prostu w ogóle bym nie patrzyła, mogłabym zostać oskarżona o
traktowanie tej osoby jak powietrze.
W tym wypadku przesadziłam chyba jednak w drugą stronę i zawiesiłam spojrzenie
na cudzej Plakietce zbyt długo, bo idąca z naprzeciwka kobieta najwidoczniej zdążyła
uchwycić mój wzrok (albo może jakiś nietypowy wyraz twarzy, który przybrałam nie do
końca świadomie, lub choćby przypadkowe zwolnienie kroku), w każdym razie spojrzała na
mnie z taką naganą, że poczułam się, jakby szarpnęła mnie za włosy, wykręciła głowę i
nakrzyczała mi w twarz, jak śmiem zachowywać się w sposób tak arogancki? Albo

Free download pdf