W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

Jedna była od Anety, a druga od Marleny. Obie były starsze ode mnie, z tym, że
Aneta mieściła się jeszcze w tej samej grupie wiekowej co ja, natomiast Marlena nie była już
oficjalnie „młodą dorosłą”, ale po prostu „dorosłą” i to z nią miałam chyba najgłębszą relację
w mojej grupie wsparcia. „Najgłębsza relacja” nie oznaczała tu oczywiście żadnej głębokiej
relacji, a jedynie fakt, że prawdopodobnie to z nią zdarzało mi się rozmawiać, a przynajmniej
wymienić od czasu do czasu kilka zdań, najczęściej. Generalnie, gdybym miała zgadywać, od
kogo dostałam życzenia urodzinowe spośród osób z naszej grupy (albo może nawet spośród
wszystkich znanych mi osób), postawiłabym właśnie na nie.
Obecnie mój kontakt z innymi ludźmi ograniczał się praktycznie głównie do tej grupy
osób, nie licząc przypadkowo spotkanych ludzi, na przykład w urzędzie czy jakimś centrum
medycznym albo innym centrum usługowym. Nie liczyłam też mojej rodziny, bo oprócz
nieżyjących rodziców nikt się mną nigdy specjalnie nie interesował i prawdopodobnie tylko
moi dziadkowie i może jedna ciocia mieli ze mną jakikolwiek kontakt. To znaczy,
niezmiernie rzadki kontakt. A więc liczba osób, od których mogłabym się spodziewać życzeń
była bardzo ograniczona. Nie wykluczałam oczywiście możliwości otrzymania telefonu od
babci lub dziadka, choć miałam nadzieję, że nie nastąpi to przynajmniej, dopóki nie wyjdę z
Urzędu. W każdym razie, na pewno nie brałam pod uwagę możliwości odebrania od nich
połączenia przy obserwujących mnie w tej chwili ludziach i generalnie miałam nadzieję, a
przynajmniej część mnie z pewnością miała taką nadzieję, że nie będę musiała rozmawiać z
nimi w najbliższym czasie w ogóle.
Aneta i Marlena wykazywały jednak regularne zainteresowanie moją osobą podczas
naszych spotkań i zainteresowanie to nie zawsze sprowadzało się do czystej krytyki. I to
właśnie Marlena, jako chyba jedyna z grupy, wykazywała również jakieś zaangażowanie w
nawiązaniu ze mną osobistej relacji, dlatego otrzymanie od niej wiadomości nie zdziwiło
mnie tak bardzo. Najpierw odczytałam wiadomość Anety: „Wszystkiego najlepszego i życzę
ci, żebyś doceniła wreszcie choć trochę uwagi innych ludzi!!!”. Nie wiedziałam do końca, co
o tym myśleć. Z jednej strony cieszyłam się, że napisała coś od siebie, coś, jak się wydaje,
absolutnie szczerego, ale jednocześnie pokazała mi w ten sposób po raz kolejny, że dla niej
liczyło się tylko to, jak się zachowam, czy będę myśleć i postępować według jej rad czy też
wbrew im, czy podporządkuję się potulnie czy też zbuntuję się wstrętnie. Właściwie
poczułam się zupełnie tak, jak gdyby napisała mi: „Życzę ci, żebyś przestała być taka
samolubna i zarozumiała, żebyś przestała uważać się za najmądrzejszą osobę na świecie i nie
gardziła tak pochopnie każdym, kogo spotkasz na swej drodze”.
Nie wiedziałam nawet, co chciałabym na takie życzenia odpowiedzieć. Chyba, że jest
mi przykro i mam dość dyskusji na ten temat, ale oczywiście nie mogłam tego napisać, bo
oficjalnie jej życzenia nie brzmiały przecież wcale tak źle. Nie chciałam deklarować, że od
tej pory zacznę doceniać uwagi innych bądź nie, ale jeśli odpowiedziałabym samym
„Dziękuję”, byłoby to niezmiernie lekceważące wobec głębi jej życzeń. Zamierzałam już
napisać „Dzięki, też mam taką nadzieję”, jako że nadzieja przynajmniej do niczego by mnie
nie zobowiązywała, ale zorientowałam się, że w życzeniach Anety wcale nie jest zawarta
żadna nadzieja, a przynajmniej nie wprost i taka wypowiedź mogłaby się wydać niejasna.
Poza tym, ja wcale nie byłam przekonana, czy rzeczywiście miałam taką nadzieję i nie
chciałam znowu udawać. Ostatecznie zdecydowałam się zatem na samo „Dziękuję” i z
niepokojem zajrzałam do życzeń Marleny.

Free download pdf