Wiem, wiem, traktuje nas jak przedmioty, to wstrętne i podłe! Ale, nie wiem jak państwo, ale
ja nie zamierzam się tym po prostu przejmować. Jak chce, to niech tam siedzi, a jestem
przekonana, że nawet się nie zorientuje, kiedy zostanie wyczytany jej numerek. A wtedy
przepadnie jej kolejka i to my będziemy się śmiać jako ostatni. Ha!
Odezwało się kilka głosów uznania i aprobaty.
- A ja myślę, że ta dziewczyna po prostu chce zwrócić na siebie uwagę – przyłączyła
się kolejna pani. – Nikt normalny nie siada przecież na ziemi i w ogóle nie zachowuje się tak
podejrzanie jak ona. A ona jest normalna, to widać po jej Plakietce. Ona tylko udaje. Udaje,
że nie może sama podejść do krzesła, że została przez wszystkich opuszczona, że jest
bezradna, zagubiona, bo chce na nas wymusić, żebyśmy jej ustąpili miejsce w kolejce dla
uprzywilejowanych! - Tak, to jest bardzo trafne spostrzeżenie! Bardzo trafne! – zawołał jeszcze inny pan,
stojący w grupce obgadujących mnie osób. – Ona po prostu robi z siebie ofiarę!
Coraz więcej osób na sali spoglądało w moim kierunku. Byłam zresztą pewna, że
wszyscy bez wyjątku usłyszeli te wypowiedzi i zauważyli, do kogo się one odnoszą. Mimo
wszystko, nie byłam przekonana, że ktokolwiek chciałby usłyszeć, co ja mam na ten temat do
powiedzenia. Wręcz przeciwnie, ci państwo byli przecież doskonale przeświadczeni o swoich
poglądach i chyba nawet nie spodziewali się po mnie żadnej reakcji. A zresztą i tak nie
miałam nic porządnego na swoją obronę. Mogłam jedynie powiedzieć, że to nieprawda, co z
pewnością nie zabrzmiałoby nawet wcale przekonująco, dlatego ostatecznie nie
zdecydowałam się na żadną odpowiedź.
Pomimo poruszenia, jakie wywołało moje nieodpowiednie zachowanie i grupka
obgadujących mnie ludzi, nikt nie krzyknął już nic więcej w moim kierunku i wszyscy
powrócili do normalnego trybu rozmów, prawdopodobnie dlatego, że akurat trzy numerki
zostały wyczytane prawie pod rząd, a do tego weszło kilka nowych osób i zrobiło się znowu
trochę zamieszania. W dalszym ciągu mogłam jednak słyszeć rozmowę grupki, której
członkowie wciąż zerkali na mnie podejrzliwie i nie zamierzali raczej szybko rezygnować z
tematu mojej osoby.
Chciałam przejrzeć sobie coś ciekawego i przyjemnego na telefonie, jako że był to
chyba jedyny sposób, by oderwać się od otaczającego mnie zagrożenia i potępieńczych
interpretacji, ale skupienie się na czymkolwiek nie stawało się wcale łatwiejsze, bo nie
przestawałam słyszeć pełnych jadu głosów, mówiących: „Przyrzekam, ona kogoś śledzi!
Powinniśmy wezwać ochronę!” i „Ofiara się znalazła! Co za wychowanie!” albo „A ja tylko
czekam, aż wywołają jej numer, a ona tego nie zauważy i ciekawe, co wtedy zrobi!”.
Słysząc komentarze dotyczące mojego lekceważenia wyczytywanych numerków,
postanowiłam trochę bardziej skupić się na ekranie na środku sali i dobiegającym z
głośników głosie. Zaczynałam się już poważnie obawiać, że rzeczywiście przeoczę swój
własny numerek i nie zdążę dobiec do odpowiedniego gabinetu na czas, choć powtarzałam
sobie regularnie przyporządkowany mi numer w głowie i racjonalna część mnie była
przekonana, że do jego wywołania jeszcze długa kolejka, a w każdym razie wszystko na to
wskazywało. Szybko stwierdziłam zresztą, że nie byłam w stanie zbyt długo trwać w tym
nowym transie, polegającym na wpatrywaniu się w ekran praktycznie bez przerwy, a w
każdym razie trzymaniu głowy cały czas podniesionej i ograniczaniu się do monitorowania