najbliższego otoczenia, oczywiście starając się unikać spoglądania na wrogą mi grupę ludzi.
Niestety już po chwili mogłam usłyszeć kolejne straszne komentarze na swój temat.
- A teraz zaczęła nagle patrzeć w ekran jak zaklęta! Patrzcie, jaka aktorka! – zawołała
kobieta, która wcześniej wygłosiła o mnie krótką przemowę. - Bo ona teraz chce nam pokazać, że wcale nie mamy racji i że ona cały czas
wszystko kontroluje! - I zachowuje się teraz, jakby ją ktoś zmusił do patrzenia! Co za żałosna pozorantka!
Znowu robi z siebie ofiarę... - I przez cały czas nic nie mówi! Bo ona wie, że to wszystko jest jednym wielkim
fałszem i boi się powiedzieć cokolwiek na głos, żeby się nie zdradzić! Oj, to trzeba być
bezczelnym...
Po chwili wywołano na szczęście obgadującą mnie kobietę, a reszta grupy chyba
sama zaczęła bardziej zwracać uwagę na to, co ukazuje się na ekranie i co słychać wokół
nich, aż w końcu jakimś cudem zaczęłam wierzyć, że już nie wszyscy obserwują mnie tak
skrupulatnie i, że jeśli będę ostrożna, to być może uda mi się wytrwać w tym stanie aż do
wyczytania mojego numerka. Tylko ten facet, który odezwał się na początku, ten, który
zarzucił mi, że coś kombinuję, wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku i byłam przekonana, że
nadal uważał mnie za niebezpieczną.
Poza tym, mój względny spokój i tak nie trwał długo. Po jakichś zaledwie piętnastu
minutach podeszła do mnie jakaś starsza pani, wyraźnie zaintrygowana moją pozycją,
umiejscowieniem i całym tym posągowym zachowaniem. - A co panienka tak siedzi na podłodze, jakby była sama? Buntowniczka się znalazła?
Jak zwykle nie miałam pojęcia, co zrobić. Oczywiście domyślałam się, co powinnam
odpowiedzieć (że bardzo przepraszam i że przysięgam, że nie jestem buntowniczką), ale
przede wszystkim nie wiedziałam, czy powinnam wstać, czy też dalej siedzieć. Z tego, co
wiedziałam, wstając, okazałabym jej w pewien sposób szacunek, pokazałabym, że wcale nie
uważam się za jakąś wyniosłą władczynię, która siedzi sobie wygodnie jak na tronie, podczas
gdy ona, starsza osoba, stoi nade mną niczym niewolnik od najgorszej roboty.
Z drugiej jednak strony, wstając nagle mogłabym zostać oskarżona o wywyższanie
się. Szczególnie, że byłam prawie pewna, iż okazałabym się od niej wyższa, a przynajmniej
nie niższa. Poza tym kobieta stała tak blisko, że wstając, prawdopodobnie stanęłybyśmy
naprzeciwko siebie twarzą w twarz jak do walki, a to z pewnością byłoby niezmiernie
niegrzeczne i aroganckie.
Postanowiłam zatem nie wstawać, przynajmniej nie od razu, i miałam nadzieję, że
moja odpowiedź zaspokoi jej ciekawość, choć wewnątrz siebie czułam, że ciekawości tej
pani nie zaspokoiłby w istocie nawet nagrany o mnie film. - Przepraszam, nie jestem buntowniczką – mój głos wydał mi się znowu jakiś
nadmiernie słodki i piskliwy. – Po prostu jest mi tu wygodnie. - Wygodnie?! – zawołała kobieta, a ja od razu uzmysłowiłam sobie, że popełniłam
wielki błąd. – Jak śmiesz, dziewczyno?! Masz tylko dwadzieścia trzy lata i demonstrujesz mi
tu, jak ci jest wygodnie i jaka jesteś z tego dumna?!
Zaczynałam coraz bardziej żałować, że nie wstałam, bo coraz bardziej napierało na
mnie oburzenie starszej pani, teraz już zupełnie formalne i doskonale widoczne na sali,
oburzenie spowodowane moim karygodnym zachowaniem. Teraz czułam się już dokładnie