Lśnienie Magazyn, maj 2021

(Lśnienie Magazyn) #1
tekst
Sylwia Chutnik

To codzienne zmagania z własnym lenistwem,
wątpliwościami, deprecjonowaniem umiejętno-
ści. Oczywiście to wszystko zależy od tego, jak się
czuję. Czasem ciężko, z trzaskiem, z marudami
i fumami zasiadam przy biurku jak na skazaniu.
Coś tam dziobię w komputerze, cmokam, klnę
pod nosem i ogólnie jestem w obrażeniu. Są rów-
nież dni, w których moszczę się dumnie jak na
balu i omiatam wzrokiem okolice. Czy wszyscy
widzą, jak tak sobie subtelnie tkam tekst? Gdzie
s ą brawa?


Pisanie jak oddech. Produkowanie puenty, plucie
wyrazami, wściekanie się za każdym razem, kie-
dy zdanie leży nie tak, jak zaplanowałam.


Jestem wojowniczką liter, rzucam nimi na
wszystkie strony, a wy łapcie i czytajcie szybko.
Zaraz się okaże, że ostatni wyraz poprzedniego
wersu stanie się początkiem nowej opowieści. W
tym wyrzucaniu z siebie myśli i emocji staram się
podtrzymywać wiekowe tradycje takich, jak ja.
Myślę o Enheduannie z Mezopotamii, pierwszej
na świecie osobie, która podpisała się pod dzie-
łem własnym imieniem i pisała w pierwszej oso-
bie. Dzięki temu odkryła autorską sztukę pisania.
Podkreślania siebie w twórczości. Była sumeryj-
ską księżniczką, jej imię można tłumaczyć jako


„Ozdoba Nieba”. Ale nie o sufity świata chodzi,
lecz o kontakt z tymi, do których kieruje się słowa.

Była kapłanką, poetką, wysoko postawioną
w hierarchii. Stanowiła zagrożenie dla słabiej wy-
kształconych mężczyzn. Nie bała się pisać o swo-
ich emocjach tym samym łamiąc kanon hymnów
czy pieśni, które skupiały się tylko na opisywa-
niu i chwaleniu bogów. Była podmiotem w swo-
ich utworach. Była w nich na równych zasadach
z tymi, których opisywała. Bez kompleksów, bez
przepraszania.

Jakie to trudne, również teraz. Nie wstydzić się,
ale też nie chełpić. Być w tekście świadomą swo-
jej roli i tego, co przekazuje się innym. Wiedzieć,
kiedy przestać się bać i zaryzykować. Być wobec
siebie fair. Przełknąć porażkę.

Piszę wbrew strachom. Zamykam oczy i brnę.
Skoro Enheduanna przełamywała konwencję,
to ja też mogę. Ponad cztery tysiące lat później
siedzę przy biurku i znowu zastanawiam się, czy
ktokolwiek przyjmie moje słowa. Po latach jestem
coraz bardziej świadoma ograniczeń, ale i wła-
dzy. Boję się i piszę. Dokładnie tak to się rozgrywa
każdego dnia.

Przebudzenie


Księżniczki

Free download pdf