Ekoetyka teatru Nowa Siła Kuratorska 2021

(jmaslowska) #1
EKOETYKA TEATRU

normalnych wakacji. Brakuje mi bardzo
poczucia, że instytucje są zainteresowane
wsparciem mnie jako artystki w projekcie,
który chcę sama robić lub który już realizuję.
Zazwyczaj chcą mnie wciągnąć w swoje
projekty – zgadzam się, bo potrzebuję
pieniędzy, ale w rezultacie wszystkiego
jest za dużo. Cieszyłam się, kiedy rok temu
odwołano wszystko – skończyłam obrazy
zaczęte 3 lata wcześniej, miałam chwilę
spokoju na twórczość, na naładowanie
baterii. W normalnych warunkach jako
artystka mam być efektywną maszynką
do świetnych pomysłów i to bez żadnych
zabezpieczeń stałych.


Jakie zmiany są konieczne w sferze
organizacji, kultury pracy i relacji oraz
mentalności? Czego potrzebujemy, by ta
praca była bardziej ekologiczna?
Teraz trwa duży eksperyment z powodu
pandemii. Na przykład w Krakowie był
konkurs miejski dla NGO na zorganizowanie
rezydencji dla artystów z Krakowa, dla
artystów lokalnych, a nie jak dotąd –
zagranicznych. I okazało się to fantastyczne.
Często nie znamy sąsiada, a poznajemy
inne kraje. Artyści na rezydencji u kolegów_
żanek (dla których nie mieli czasu, bo
ciągle wszyscy jeździli tam i z powrotem
budować globalną kulturę), dosłownie za
miedzą, zrobili fantastyczne, wartościowe
realizacje. Nie musieli jeździć, spali u siebie
w domu, publiczność lokalna brała udział w
wydarzeniu, a przez Internet równocześnie
mogli wszyscy. Taka rezydencja artystów
z Krakowa w Krakowie była w naszym
stowarzyszeniu CSW Wiewiórka i uważam
ją za równie (a może nawet bardziej)
wartościową, dużo bardziej ekologiczną niż
ta, którą robiliśmy rok wcześniej z artystami
w innych miast i krajów.
Dla mnie priorytetem jest aspekt socjalny,
który powinien przeważać nad efektami.
Czy pracownicy są zaopiekowani? Czy
mają poczucie bezpieczeństwa? Słowa
przyszłości to „troska” i „opieka”. W PRL
artyści_tki mieli związki zawodowe, mieli
swój dom starców, plenery, mieli galerię
w centrum miasta, w której każdy mógł


wystawiać – nie dlatego, że był wybitnym_ą
artystą_ką, nie było selekcji – tylko dlatego,
że był w związku plastyków. Moja mama
rzeźbiarka ma emeryturę, ma pracownię
twórczą – w końcu jak budowano blok, to
na górze budowano pracownię artystyczną.
W takiej Nowej Hucie jest całe osiedle, gdzie
w każdym bloku zbudowano pracownię
twórczą, a na każdym osiedlu dom kultury,
gdzie artyści mogli mieć etat. Teraz każdy
sobie rzepkę skrobie. Albo masz działalność
gospodarczą i płacisz 1500 złotych ZUS na
miesiąc (a mało którego artystę na to stać),
albo pracujesz na śmieciówkach i często
nie masz ubezpieczenia. Artyści_tki marzą,
żeby się załapać na jakiejś uczelni, bo to jest
sposób na przetrwanie. Ekologiczna by była
zmiana systemowa, traktująca artystów_ki,
ludzi, którzy robią sztukę jak każdy inny
zawód.
Free download pdf