rzeczy, pozostawiać po sobie jak najmniejszy
ślad węglowy,wybierać lokalne produkty
i opakowania nie z plastiku, świadomie
planować potomstwo. Pomimo lęku
i świadomości, jak złożonym procesem jest
zmiana biegu świata przez osobiste wybory,
naprawdę mamy nadzieję na pozytywne
programowanie, wierzymy w sens tego
zaangażowania.
Jak łączyć środki artystycznego wyrazu
z aktywizmem na rzecz planety?
Sądzę, że gdy się jest tak jak ja artystką,
a przy okazji aktywistką, forma artystycznego
wyrazu sama nas odnajduje. I być może
czasami jest nieoczywista. Wiem na pewno,
że nie należy niczego udawać. Ani próbować
wpisywać się w jakieś modne artystyczne
nurty. Trzeba robić swoje w formie, którą
czujemy jako własną. To pytanie też o
to, co jest dziełem artystycznym w takim
ekologicznym działaniu, a co nim już nie jest.
Czy moja strona http://www.jeziorawielkopolski.pl
to dzieło artystyczne w nurcie aktywizmu
ekologicznego? Czy może są nim raczej
konkretne działania związane z ideą tej
inicjatywy? Być może tworzę w ramach
moich jeziornych włóczęg ekologiczno-
-turystyczny performance, którego
widzowie_ki są użytkownikami_czkami
mojej strony (i odbiorcami_czyniami tych
włóczęg za sprawą tekstu, obrazu i dźwięku,
które umieszczam na stronie). Zastanawiam
się, czy sztuka zaczyna się wtedy, gdy
wchodzę do wody z zaprojektowaną przeze
mnie tabliczką z napisem „To jezioro też
wyschnie” i ktoś robi mi z brzegu zdjęcie,
czy wtedy, gdy udostępniam na stronie
opowiadanie o jeziorze, ze zdjęciami
i plikiem dźwiękowym, rejestrującym minutę
brzmienia tego jeziora.
Bycie artystką wizualną w pewnym sensie
pomaga w byciu aktywistką. Gdy przez
atrakcyjną formę możesz mówić o czymś
ważnym, istnieje duże prawdopodobieństwo,
że zostanie to zauważone. Odbiorca_czyni
otrzymuje wtedy coś dobrego podwójnie:
sensowną treść w sensownej formie.
Czy to przez działania aktywistyczne
tworzy się sztuka, czy sztuka prowokuje do
działań aktywistycznych?
Z mojej perspektywy to działanie obustronne
i gdy zajmujesz się tym lata, nie do końca
wiesz, co było pierwsze. Zwłaszcza gdy
i sztuka, i aktywizm są dla ciebie ważne. W
przypadku powstania Po-Dzielni pierwsze
były działania aktywistyczne. Dopiero potem
uruchomiło się we mnie myślenie, że mogę
wykorzystać tę inicjatywę i to miejsce
do twórczego wyżycia się. W przypadku
jeziornych włóczęg było właściwie
odwrotnie.
Narysowanie przeze mnie na brystolu
mapy jezior było punktem wyjścia całej
tej przygody, która rozrosła się w złożone,
uporządkowane działanie turystyczno-
-ekologiczno-artystyczne.
Czy zadaniem sztuki i samego artysty jest
prowokowanie społecznych zmian?
To jest bardzo trudne, filozoficzne pytanie,
na które odpowiadało już wiele światłych
umysłów, więc moja odpowiedź niczego nie
wniesie. Z jednej strony artysta_ka musi być
wolny_a, tak jak jego_jej sztuka. Tylko czy
ta wolność jest w ogóle możliwa? Czy to nie
utopia? Z drugiej strony myślę, że żyjemy
w takich trudnych czasach panowania
człowieka nad przyrodą, że wszystko
powinno prowokować społeczne, myślowe,
kulturowe zmiany. I to jak najszybciej.
Czy działania aktywistyczne mogą być
zabawą/przyjemnym spędzaniem czasu?
Przy tworzeniu mapy jezior w jednym
z wywiadów mówiłaś, że to odkrywanie
tych nieoczywistych akwenów sprawiało
przyjemność. Czy to właśnie kontakt
z przyrodą/odkrywanie jej wspaniałości jest
tym, co daje satysfakcję z takich działań?
Oczywiście! Nie wyobrażam sobie, żeby
działanie, które rozpisałam sobie na lata,
nie miało mi przynosić przyjemności (jestem
hedonistką). Włóczęgi w dzicze i odkrywanie
kolejnych jezior wzięły się z wewnętrznej