Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

nieznane). Zdjęcie 7. Od lewej Lonek Kulesza, Janina Styczyńska, Krystyna Kulesza i Józef Wejksza (imię


Spotkanie z Ryszardem było niezwykle wzruszające i łzawe, nawet ci starzy Rosjanie
Morozowie pociągali głośno nosem. Zwyczajem rosyjskim na stole pojawiła się wódka i
musztardówki do wzniesienia toastu: „Nu wot, on żyw i zdorow. Żdali, żdali i dożdalis, daj Boh
wam zdorowlia”. (Czekali, czekali i doczekali się, niech Pan Bóg da wam zdrowie).Tak jak
wszędzie na wschodzie, wszystkie ważniejsze sprawy były opijane alkoholem. Tutaj brakowało
wszystkiego, ale nie wódki. Ryszard był mało rozmowny, nie znał tych ludzi, a nauczony życiem
był nieufny, wiedział, jak łatwo można dostać się do więzienia. Droga do domu szybko nam
upłynęła z jednym małym incydentem, szliśmy wolno pogrążeni w rozmowie, a za nami ciągle
szedł jakiś chłopiec, wreszcie Ryszard zapytał mnie czy ten z tyłu to nie jakiś szpicel. Kiedy mu
powiedziałam, że to przecież nasz Tadziczek, nie mógł się nadziwić, jak bardzo urósł i się
zmienił. O zachodzie słońca byliśmy w naszej osadzie Bułtusuku.

Free download pdf