Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

Zdjęcie 12. Sortowanie drewna przed spławieniem po Jenisieju. W środku Ryszard Styczyński.


W okresie odwilży nie przywożono już nowych zesłańców i nie miał kto piłować lasu,
więc władza radziecka w ramach resocjalizacji przywoziła więźniów, ale nie politycznych, tylko
zwykłych złodziei i bandziorów, a do pomocy i rozrywki młode dziewczyny kołchoźnice.
Robota nie szła, więźniowie pracowali niechętnie, wiedzieli, że majster czy
brygadzista ich do roboty nie pogoni, bo się będzie bał. Dziewczęta też siedziały wokoło
ogniska i drzemały po nocnych hulankach. Zesłańcy początkowo bali się przybyszów, oni
chwalili się, kogo poprzedniego wieczoru przegrali w karty i będą zabijać, prawdopodobnie
chodziło im o to, ażeby wywołać strach wśród obecnych. Zabijać mieli przed wyjazdem.
Pewnego poranka doszła do mnie wieść, że mnie też ktoś przegrał i w związku z tym jestem
już przeznaczona na śmierć. Pod koniec dnia podszedł do mnie jeden z więźniów
wyróżniających się wzrostem i potężną budową i powiedział, żebym się nie bała, bo on nie
pozwoli mi zrobić krzywdy. Zapytałam go, czym zawiniłam, że jego koledzy chcą mnie zabić? I
dlaczego on chce się narazić swoim kolesiom? Powiedział, że każda gra to sprawa honoru, a
on mnie będzie bronił, bo mu się podobam. Jak skończy wyrok i wyjdzie z więzienia, to może
nawet się ze mną ożenić. Mam się nie bać, bo on tu jest najważniejszy i wszyscy się go boją,
więc zapytałam, za co został skazany, odpowiedział, że za jakieś pobicie, ale czuł się niesłusznie
skazany przez sąd, więc musiał sam wymierzyć sprawiedliwość, doskoczył do oskarżyciela i
odgryzł mu nos. Za to dostał parę lat więcej, ale miał satysfakcję. Myślałam wtenczas, że chciał
mnie też nastraszyć.

Free download pdf