Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

Pod koniec zimy więźniowie wrócili do więzienia, a kobiety, często brzemienne, do
swoich kołchozów.
Wiosna jak zwykle przyszła nagle z hukiem spadających z gór potoków, rzeki
wzbierały z dnia na dzień i to był sygnał do wzmożonej pracy dla nas zesłańców. Nastały dni
pełne pośpiechu i nerwowości dla naszych władz miejscowych. Trzeba było obrąbać spiłowane
drzewa, ściągnąć je z gór na brzeg rzeki i stoczyć do wody. To była katorżnicza praca, bierwiona
grube, mokre i oślizgłe od błota, a kiedy wpadały do rzeki, to jakby w zemście oblewały nas
zamuloną brudną wodą. Kiedy większość kłód została wepchnięta do rzeki, trzeba było nadać
im bieg z nurtem i spławiać dalej do Krasnojarska. Do odpychania tych kłód służyły długie i
ciężkie drągi zakończone mocnym metalowym hakiem. Odpychaliśmy te grube i długie
bierwiona jak najdalej od brzegu na środek rzeki. Przydarzyło mi się wpaść do wody, a płynące
obok grube pnie drzew odciągały mnie coraz dalej od brzegu gniotąc i obijając moje wątłe
ciało. Mogło to się skończyć tragicznie, ale na szczęście pracowali tam też mężczyźni i mnie
wyciągnęli w ostatniej chwili. Byłam mokra, poobijana i mocno wystraszona, siniaki pozostały
przez wiele dni. Wziął mnie pod swoje skrzydła Kapluszka, byłam już nieźle przyuczona jako
brakarz przemysłu leśnego, więc przydzielał mnie do lżejszej pracy.
Pewnego razu poinformował mnie i Ryszarda, że przyszło z Krasnojarska
zapotrzebowanie na pracowników odbioru spławianego drewna i zapytał, czy bylibyśmy
zainteresowani wyjazdem do Krasnojarska. Praca miała polegać na określaniu marki i rozmiaru
wyciąganej z wody kłody drewna, miała być na wyciągach nad Jenisejem, więc też raczej
niebezpieczna, ale w perspektywie mieliśmy wyrwanie się z tajgi w szerszy świat. Odebrałam
to tak, że drzwi się przed nami nieco uchyliły na wolność, tylko że przez te uchylone drzwi
można było coś więcej zobaczyć, ale nie wyjść.


Zdjęcie 13. Janina Styczyńska jako przełożona podczas obmiaru drewna.

Free download pdf