Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

Ryszard był zakwaterowany u starszej Rosjanki, mieszkała z nią też córka z mężem.
Oboje byli nauczycielami w szkole średniej. Gospodyni Ryszarda, jak poznała jego przeżycia
troskliwie, po macierzyńsku się nim zaopiekowała, zawsze po pracy miał przygotowane gorące
jedzenie i znalazł tam dużo życzliwości i ciepła. Pewnej niedzieli ci młodzi Rosjanie
zaproponowali nam wycieczkę do pięknego rezerwatu przyrody za Krasnojarskiem nad samym
brzegiem Jeniseju. Była to jedyna nasza wyprawa poza miejsce pobytu i zapamiętałam ją
bardzo dokładnie, takich pięknych widoków z gór granitowych nie da się zapomnieć, Rosjanie
nazywają je stołby , czyli słupy, a jedna góra odróżniała się szczególnie, miała kształt głowy
starego człowieka, kiedy zwróciłam na nią uwagę i tak ją określiłam moja, towarzyszka
powiedziała, że tak właśnie się nazywa: died, czyli dziad. Byłam bardzo zadowolona z tego
wyjazdu, a ci młodzi Rosjanie okazali naprawdę dużo zrozumienia i współczucia dla naszego
losu.


Zdjęcie 15. Podczas wyprawy na Stołby. Janina i Ryszard Styczyńscy.


Dwa miesiące naszego pobytu w Krasnojarsku szybko minęły i trzeba było wracać
do Bułtusuka. Gospodyni Ryszarda bardzo nas polubiła, przed wyjazdem zaprosiła mnie na
pożegnalną kolację i razem z młodymi nauczycielami zaczęli zastanawiać się, czy są jakieś
możliwości, żebyśmy nie musieli wyjeżdżać. Ten młody nauczyciel przejrzał nasze dokumenty,
żeby zorientować się, jaki jest nasz status i następnego dnia, po zasięgnięciu informacji w
odpowiednich urzędach, powiedział Ryszardowi, że ja niestety muszę wracać do swojego
miejsca zesłania, ale on jest w lepszej sytuacji, a mianowicie w dokumencie zwolnienia z łagru
ma rozkaz wyjazdu na „wieczną zsyłkę” na Syberię i warunek, że może przebywać tylko w
obrębie Krasnojarskiego Kraju. W każdym miejscu miał obowiązek regularnego meldowania
się w urzędzie bezpieczeństwa i w taki sposób, myślę, że przy dużej pomocy tego młodego

Free download pdf