Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

Zdjęcie 25. Ręczny załadunek bali na wagoniki kolejki wąskotorowej.


Maszynista dosyć często pozwalał mi prowadzić lokomotywę, lubiłem siadać na jego
krześle i kierować całym zestawem wagoników załadowanych drzewem. Jako smarownik
przepracowałem około dwóch miesięcy, następnie awansowałem na pomocnika traktorzysty.
Do moich obowiązków należało uzupełnianie paliwa, oleju, smarowanie podwozia,
doczepianie liną stalową ściętego drzewa i przymocowywanie go do traktora – było w ten
sposób holowane do kolejki wąskotorowej.
Jak wspominałem wcześniej, na swój wiek byłem dosyć dobrze zbudowany, miałem
ukończoną szkołę podstawową, dobrze czytałem i pisałem po rosyjsku, więc byłem
wykorzystywany do coraz bardziej odpowiedzialnej pracy. Po pewnym czasie wezwał mnie
naczelnik i powiedział, że spotkało mnie wielkie wyróżnienie, bo zostałem wytypowany na
półroczny kurs dla traktorzystów. Najpierw mnie przeegzaminował z pisania i czytania po
rosyjsku, a ponieważ wypadłem bardzo dobrze, to otrzymałem formalne skierowanie do
miejscowości Szało. Tu przywiózł mnie konno komendant NKWD naszego osiedla i przekazał
pod opiekę kierownikowi ośrodka szkoleniowego. Jak wiadomo, nikt z zesłańców nie mógł się
przenosić z miejsca na miejsce bez pozwolenia i wiedzy NKWD, poza tym co miesiąc trzeba
było się meldować u swojego komendanta. Tak znalazłem się w ośrodku szkoleniowym
przypominającym koszary wojskowe, na ogrodzonym rozległym terenie stało kilkanaście
parterowych budynków, obok murowany zakład naprawy traktorów. Kursantów było około
pięćdziesięciu, mieszkaliśmy w pięciu salach po 10 osób, spaliśmy po wojskowemu na
piętrowych łóżkach. Otrzymaliśmy specjalne mundury i rygor też był wojskowy, czyli rano

Free download pdf