Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

używaliśmy już tyko imienia Ryszard. Najstarszy brat, któremu właśnie udało się uciec do
Polski, od tego czasu posługiwał się imieniem Wojciech, imieniem swojego młodszego brata.
W rzeczywistości nasz najstarszy brat, który zdezerterował z Armii Czerwonej, miał na imię
Józef. Był pierworodnym synem i dostał imię po naszym ojcu. W dokumentach zmieniono też
jego datę urodzenia z 1925 roku na 1929.
Po wielu latach, kiedy znowu się spotkaliśmy, Wojtek opowiadał mi o tym, jak jechał
wtedy w wagonie do Polski z naszą dalszą rodziną. Na granicy polsko-rosyjskiej ich transport
został zatrzymany przez NKWD. Kiedy Wojtek zobaczył, że do jego wagonu idą żołnierze z
karabinami, to szybko schował się między workami. Do wagonu wszedł oficer NKWD. Pozostali
żołnierze zostali na zewnątrz. Oficer, patrząc w swoje dokumenty, głośno wezwał do kontroli
tylko jedną osobę - Styczyńskiego. Brat myślał, że już po nim. Nikogo innego oficer nie
wyczytał, pomimo że w wagonie było więcej osób. Wojtek udając, że właśnie się obudził,
powoli podszedł do oficera. Oficer zażądał od niego okazania dokumentów. Brat pokazał kartę
repatriacyjną wraz z metryką urodzenia. Oficer długo i podejrzliwie oglądał dokumenty, pytał
Wojtka o dane w dokumentach, ale ten odpowiadał bezbłędnie. Oficer dziwnie spoglądał na
brata, wreszcie zabrał dokumenty i poszedł do punktu repatriacyjnego. Po półgodzinie
przyszedł, oddał dokumenty i powiedział, że są w porządku i że można jechać. Brat powiedział,
że to dzięki Ryszardowi, który tak dobrze potrafił dokonać odpowiednich zmian w
dokumentach, że wyglądały jak oryginalne.


***


Wojtek po przyjeździe do Polski jako repatriant został zatrudniony w urzędzie
miejskim w Wąbrzeźnie. Jednocześnie rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Mikołaja
Kopernika w Toruniu. W pracy sporządzał sprawozdania z działalności urzędu i wysyłał je do
centrali w Warszawie.
Okresowo na kontrolę przyjeżdżali urzędnicy ze stolicy. Po którejś z kolei kontroli
powiedzieli, że bardzo podobają im się sprawozdania brata i proponują mu pracę w
Warszawie. Wojtek bardzo się zdziwił, ale natychmiast się zgodził. W Warszawie rozpoczął
pracę w administracji państwowej.
Wojtek z bratem stryjecznym Heńkiem bardzo często odwiedzali rodzinę Kazimierza
Hrymajły, brata przyrodniego naszego ojca. Po repatriacji do Polski stryj z rodziną zamieszkali
w Elblągu. Nasza mama i stryjenka Janeczka bardzo się lubiły, kiedy razem mieszkały w
Niemenczynie. Były wielkimi przyjaciółkami pomimo dość znacznej różnicy wieku Wojtek i
Heniek nie mieli swoich rodzin w Polsce i stryj Kazimierz i stryjenka Janina zastępowali im
rodziców. Dzieci stryjostwa Wiesiek, Jolanta i Lucyna byli dla obu braci jak rodzeństwo. Wojtek
mieszkał w Wąbrzęźnie, Heniek w Krakowie, ale każde święta i urlopy spędzali z rodziną
Hrymajłów. Wojtek często wspominał, że bardzo dużo zawdzięczali stryjence i stryjowi w
pierwszym trudnym okresie po przyjeździe do Polski.
Pozostała nasza rodzina zapisana była na transport repatriacyjny do Polski na rok
1947, jednak od 1946 roku repatriacje ustały. W 1947 roku brat Ryszard został aresztowany

Free download pdf