Posłowie....................................................................................................................................
Po zajęciu w roku 1939 Kresów wschodnich Polski przez Związek Radziecki
następowały kolejne wywózki ludności polskiej w głąb Rosji. Z niepełnych danych dotyczących
powojennych deportacji widomo, że były cztery fale masowych wywózek:
I – jesień 1947 r. – 70 tysięcy osób,
II – maj 1948 r. – 70 tysięcy osób,
III – marzec 1949 r. - 29 tysięcy ludzi,
IV – październik 1951 r. – 16 tysięcy osób.
Deportacje trwały do 1953 roku. Nasuwa się pytanie, czy można było uniknąć tej
tragedii? Sprawa została przesądzona bez udziału Polski. W wyniku nacisków Stalina na
nielojalnych sojuszników Polski, aliantów zachodnich, którzy zgodzili się na przesunięcie na
zachód wschodniej granicy Polski na tzw. linię Curzona. Nowa granica została zaakceptowana
na konferencji przywódców USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR w Teheranie, Jałcie i Poczdamie.
Polska pozbawiona została 178 tys. km kwadratowych terytorium na rzecz ZSRR, co stanowiło
46% całości obszaru II Rzeczypospolitej. Na ziemiach wschodnich zagarniętych przez ZSRR
mieszkało w 1939 roku 12 milionów obywateli polskich, co stanowiło 32% ogółu ludności II
Rzeczypospolitej. Polska uzyskała 101 tysięcy kilometrów kwadratowych terytorium byłej
Trzeciej Rzeszy w zamian za utracone ziemie wschodnie. Nastąpiło przesunięcie granic na
zachód i na północ. Na opuszczone przez Niemców ziemie przesiedlano ludność polską z
kresów wschodnich na mocy układu zawartego pomiędzy ZSRR i PRL o dobrowolnej repatriacji
obywateli polskich.
Ludność narodowości polskiej od wieków zamieszkiwała na kresach
Rzeczypospolitej Polskiej. Duża część tej ludności mieszkała w dużych miastach takich jak
Wilno, Lwów i Grodno. Repatriacja trwała od grudnia 1944 roku do grudnia 1946 roku. Z
kresów wschodnich na tereny poniemieckie wyjechało około 50% uprawnionych obywateli
polskich. Druga połowa została na kresach, ponieważ przeciętnej polskiej rodzinie trudno było
podjąć decyzję o wyjeździe. Ludzie nie wyobrażali sobie, jak można dobrowolnie zostawić
dorobek całego życia swojego i wyjechać w nieznane do Polski. Do Polski repatriowały się
głownie rodziny i Polacy prowadzący podziemną działalność na rzecz niepodległej Polski. Rząd
litewski utrudniał biurokratycznymi przepisami zezwolenia na wyjazd. Szczególnie dotyczyło
to rzemieślników i rolników. Rząd litewski obawiał się, że duży obszar ziemi wileńskiej będzie
nieuprawiany przez rolników, a rzemieślnicy nie wytworzą przedmiotów codziennego użytku.
W kościołach księża również namawiali wiernych, żeby nie opuszczali rodzinnych stron. Mieli
oni jeszcze nadzieję, że może Polska w niedługim czasie odzyska dawne granice. Nasza rodzina
zrezygnowała z możliwości repatriacji. Na skutek takiej decyzji przyszło nam, podobnie jak
tysiącom innych rodzin, pod strażą NKWD czekać z naprędce zebranymi w tobołki rzeczami na
załadunek do bydlęcych wagonów specjalnego pociągu. Tysiące rodzin wypędzonych w nocy
ze swoich domów nie zdawały sobie sprawy, z tego, co ich czeka w przyszłości. Mieli stanąć do