Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

przyłączonych terenach do Białorusi, został wywieziony 10 lutego 1940 roku na Sybir. W domu
pana Ludkowskiego mieszkała pani Karmańska z mężem i dwiema córkami w naszym wieku.
Byli to uciekinierzy spod okupacji niemieckiej. Pani Karmańska uczyła w szkole, a mąż
zajmował się domem. A jak się później okazało, organizował siatkę konspiracyjną ruchu oporu
ZWZ (podczas okupacji niemieckiej został aresztowany). Tam też wynajmowała mieszkanie
pani Popińska z córką, też nauczycielka – uciekinierka z centralnej Polski. Jej mąż nie wrócił z
wojny.
Oprócz najbliższych sąsiadów, z którymi utrzymywaliśmy dobre stosunki, parę ulic
dalej w kierunku centrum, na ulicy Kilińskiego mieszkał znany na całą okolicę mistrz szewski,
mój stryj Aleksander Styczyński, najbardziej eleganckie buty męskie i damskie można było
tylko u niego zamówić. Niedaleko stryja mieszkał krawiec pan Hajdamowicz, który szył tylko
dla elity miasteczka i bogatszych rolników, dla innych był zbyt drogi. Obok mieszkali zwykli
prości robotnicy, rzemieślnicy, rodziny wojskowe i tacy, którzy nigdzie nie pracowali i
najmowali się do prac sezonowych, mieli dużo dzieci, które nie zawsze mogli utrzymać w
dyscyplinie.
Nadszedł już rok 1941, nowym wychowawcą mojej klasy był Polak, pan Dorniak.
Potrafił bardzo szybko nas zjednać, lubiliśmy go bardzo, klasa była bardzo zżyta, w sposób
niezauważalny wprowadził współzawodnictwo. Ja z Lolkiem Orłowskim, najlepszym moim
kolegą, rywalizowaliśmy o pierwsze miejsce w nauce. Szliśmy łeb w łeb, on był lepszy z
polskiego, a ja chyba z matematyki. Szkoła, sport, dom nie zajęły nam tyle czasu żeby
zapomnieć, że jesteśmy pod bolszewicką okupacją i że o wolną Polskę trzeba walczyć.
Postanowiliśmy z kolegami założyć organizację konspiracyjną. Założycielami była nasza trójka:
Lolek Orłowski, Danek Osmólski i ja. Najpierw zaczęliśmy pisać ulotki odręcznie drukowanymi
literami. Ulotki wrzucaliśmy do skrzynki pocztowej, naklejaliśmy na słupach na ulicy, na
ogłoszeniach gminnych. Treść ulotek układaliśmy w formie haseł typu: PRECZ Z
BOLSZEWIZMEM, PRECZ ZE STALINEM, CHCEMY, ABY NASZE DZIECI UCZYŁY SIĘ RELIGII W
SZKOLE itp. Irytowało nas, że nie było na to żadnego oddźwięku. Zaczęliśmy zbierać literaturę
wojskową z rozbitej biblioteki KOP, maski gazowe, również z zapasów KOP, nie udało się nam
zdobyć broni, a marzyliśmy o tym. Chyba nas nie podejrzewano lub lekceważono naszą
działalność albo jedno i drugie, bo żadnych rozmów ani represji nie było. Dopiero 6 lat później
przekonałem się, że w tym reżimie dzieci już dwunastoletnie skazywano na 25 lat łagrów
osobiennowo reżyma.

Free download pdf