Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

mną, opowiadać o harcerstwie, o lwowskich Orlętach nie wykazując swojej wyższości. Bardzo
lubiłem te rozmowy. Czasami wysługiwał się mną, prosząc abym poszedł do Heńka i
powiedział, żeby on przyszedł do remizy, bo ma do niego pilną sprawę. Dla mnie to była frajda.
Do szkoły już nie chodziłem, bo Polacy w tym czasie nie mieli prawa uczyć się w gimnazjum
litewskim lub białoruskim, więc miałem sporo czasu. Nie wiem dlaczego, ale powiedział, żeby
nie mówić rodzicom o tym. Było to dla mnie trochę dziwne. Heniek mieszkał na wsi, na
Czerwonce odległej od Niemenczyna jakieś 8 kilometrów. Stryjenka była zdziwiona, że
przyjechałem sam i to do Heńka, który był rówieśnikiem mojego starszego brata Wojtka, a nie
moim, ale powiedziałem, że stęskniłem się za nimi i dlatego przyszedłem, stryjenka
poczęstowała herbatą, ciastem, trochę porozmawialiśmy, w międzyczasie przekazałem
Heńkowi informację.
Jeszcze parę razy wysyłał mnie Wołudzki do różnych swoich znajomych z pobliskich
wsi z różnymi poleceniami bądź informacjami, które wydawały mi się bezsensowne i
całkowicie dla mnie niezrozumiałe.
Pewnego dnia zaprosił mnie pan Edek (tak go nazywałem) do domu, był sam i trochę
inny niż zawsze. Wcale nie uśmiechał się jak zwykle, ale poważnie zaczął do mnie mówić:



  • Posłuchaj uważnie, nie wiem czy ty zdajesz sobie sprawę, że od dłuższego czasu
    przekazujesz różne meldunki ludziom zakonspirowanym, więc muszę ciebie zapytać, czy
    chcesz nadal dla nas pracować, właściwie to już pracujesz w Armii Krajowej, chociaż sam o tym
    nie wiesz. Wiadomości, które przekazywałeś, były potrzebne ludziom z naszej organizacji. To
    jest ważniejsze niż twoja ucieczka z domu do partyzantki (Oho, pomyślałem, to już matka się
    poskarżyła). Musisz zapomnieć o twoich konspiracyjnych, patriotycznych powiązaniach z
    kolegami. Od tego czasu o tych sprawach będziesz mówił tylko ze mną, zgoda?
    Serce ze szczęścia zaczęło mi łopotać, naturalnie zgoda!

  • No, to teraz musisz złożyć przysięgę, stań na baczność, podnieś dwa palce do góry
    i powtarzaj za mną.
    Stał przede mną z podniesionym krzyżem w ręku na którym kazał mi położyć dwa
    palce:
    W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, Królowej Korony
    Polskiej, kładę swe ręce na ten Krzyż Święty, znak męki i zbawienia, przysięgam być wiernym
    Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży jej honoru i o wyzwolenie jej
    z niewoli walczyć ze wszystkich sił aż do ofiary mego życia. Prezydentowi Rzeczypospolitej
    Polski i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń dowódcy Armii Krajowej,
    będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać
    miało ”.
    Edek odłożył krzyż, wcześniej uzgodnił ze mną pseudonim. Ponieważ nie
    spodziewałem się takiego wydarzenia, więc bez większego zastanowienia podałem „Janusz” i
    tak zostało. Edek poważnie położył rękę na moim ramieniu i powiedział:

  • Przyjmuję cię, „Janusz”, w szeregi żołnierzy Armii Krajowej, walczącej z wrogiem
    w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku.
    Zwycięstwo będzie twoją nagrodą, zdrada jest karana śmiercią.

Free download pdf