Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

strach, bicie serca, miękkie nogi i uspokojenia aż do dnia, kiedy wyniki pogorszyły się.
Pozostała chemoterapia.
Był Rok 2007. Ryszard pisał w swoich wspomnieniach o pobycie w wileńskim
więzieniu w wieku 17 lat. Dla zobrazowania opisu swoich wspomnień zapragnął koniecznie
pojechać do Wilna, pójść do więzienia i zrobić tam zdjęcia. Dowiedział się, że więzienie jest
udostępnione zwiedzającym. Jednak Ryszard był w trakcie chemoterapii i samodzielna jazda
samochodem była niewskazana. Odbycie wspólnej podróży zaproponował Krzysiu Fiedorczuk
z żoną Joasią, chrześniaczką Ryszarda. Joasia pełniła również rolę osobistego lekarza Ryszarda
i dobrego ducha całej wyprawy. Przy okazji jeszcze raz bardzo dziękuję Joasi i Krzysiowi, że
odbyli z nami tę sentymentalną podróż, bo wiem jak wiele znaczyła ona dla Ryszarda. Po
przyjeździe do Wilna Ryszard pierwsze kroki skierował na obecną ulicę Gedymina do dawnego
więzienia, obecnie muzeum. Było to wielkie przeżycie dla niego, pokazywał nam cele, w
których przebywał, robił zdjęcia. Był taki moment, który utkwił mi szczególnie w pamięci: kiedy
doszliśmy do karceru, Ryszard zaczął z wielkim przejęciem opowiadać o swoim pobycie w nim.
Stał w rogu ciemnej i zimnej celi. Nagle zaczął się osuwać coraz niżej, przykucnął, opuścił
głowę, objął ją rękami i tak zastygł w bezruchu. Próbowaliśmy mu pomóc wstać, ale on siedział
w takiej pozycji dłuższą chwilę i jak później powiedział, przeniósł się wspomnieniami do
tamtych lat.
Mam ten obraz przed oczami zawsze, kiedy wracam myślami do tamtego okropnego
miejsca. Cela była niewielka, prawie ciemna, wilgotna a na środku był wbity w betonową
posadzkę żelazny słupek wodnicy może 15 cm i wysokości 50cm. Ryszard mówił, że wlewano
tam wodę, tak, że więzień cały czas stał nagi w wodzie lub mógł usiąść na żelaznym słupie.
Ryszard wykonał wiele fotografii, ale po powrocie do domu ku jego rozpaczy okazało się, że
zdjęcia nie wyszły.
Pobyt w Wilnie i Niemenczynie trwał kilka dni. Było lato, była piękna pogoda.
Mieliśmy świetnego przewodnika w osobie Teresy Vaivsilenie z domu Styczyńskiej, kuzynki
Ryszarda, która mieszka w Wilnie. Teresa oprowadziła nas po najważniejszych miejscach w
Wilnie i w Niemenczynie. Przeżyliśmy wiele wzruszeń, za co Teresie z całego serca dziękuję.
Po powrocie z Wilna pisanie wspomnień nabrało przyspieszenia, ale choroba
niestety również postępowała. Stopniowo przybliżał się moment nieuniknionego. Był to
ostatni rozdział naszego pięćdziesięcioletniego wspólnego życia. Ciężka choroba i stopniowe
odchodzenie Ryszarda były dla nas trudnym okresem. Ryszard zmarł 5 lutego 2008 roku. Nie
dokończył pisać wspomnień.
Upłynęło trochę czasu i postanowiłam przygotować do druku to, co zdążył napisał.
Brakowało mi jednak dalszego ciągu historii rodzinnej. Zwróciłam się więc do siostry Ryszarda
Janeczki i braci Andrzeja i Tadeusza o uzupełnienie, zwłaszcza o opisanie życia na Syberii.
Szczególnie dziękuję Janeczce, bo wiem, że ona wolałaby opisać wszystko wierszem. Taka
forma pisania przychodzi jej znacznie łatwiej, a jednak zmobilizowała się i opisała to, czego
Ryszard nie zdążył. W ten sposób powstały te wspólnie spisane wspomnienia.
Ryszard miał jeszcze jednego starszego brata Wojtka, który do końca życia ukrywał
swoją wojenną tajemnicę i bał się ją wyjawić. Wojtkowi udało się uciec do Polski przed

Free download pdf