Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

Zbliżało się Święto Zmarłych. Szykowaliśmy się, aby zorganizować w mauzoleum na
Rossach wartę przy matce i sercu Piłsudskiego oraz zapalić świeczki na grobach powstańców
akowców, którzy zginęli w akcji „Ostra Brama” w powstaniu wileńskim w lipcu 1944 roku.
Spotkanie młodzieży na cmentarzu udało się. Postawiliśmy wartę, śpiewaliśmy polskie
patriotyczne piosenki. Modliliśmy się wspólnie. Dużo ludzi starszych też przyszło na to
spotkanie. W pewnym momencie mauzoleum zostało okrążone przez wojsko – NKWD. Na
szczęście nikogo nie aresztowano. Po spotkaniu wszyscy powoli rozchodzili się do domów. Przy
wyjściu, gdzie stali krasnoarmiejcy , młodzież starała się znaleźć starsze panie i panów, których
brano pod rękę i wyprowadzano pomału z cmentarza. Wyglądało to, jakby rodziny zmarłych
przyszły, a nie jakaś młodzieżowa organizacja. Na cmentarzu nikogo nie aresztowano.
Myśleliśmy, że na tym się zakończy, ale gdzie tam!
W nocy koło godziny drugiej drzwi do naszego pokoju otworzyły się, a w drzwiach
stanął gospodarz, trzech żołnierzy i oficer NKWD, tym razem w czerwonych pagonach^6. No i
jak zwykle wylegitymowano mnie, musiałem pokazać dokumenty, które od razu mi zabrano
mi i padło sakramentalne: „Sobierajties’, pojeditie s nami” (Zbierajcie się, pojedziecie z nami).
Wstałem z łóżka i powoli zacząłem się ubierać. Janka pyskata zaczęła im wymyślać, że jak
bandyci przychodzą w nocy, żeby zabrać ucznia z domu, ale oni pomijali to milczeniem,
dopiero jak się ubrałem i zacząłem czyścić na nogach moje buty angielki, oficer zaczął na mnie
krzyczeć: „Poskoreje, na bał nie idiotie” (szybciej, nie idziecie na bal). Ja spokojnie
odpowiedziałem, że w Polsce gdzie bym nie szedł, to muszę wyglądać porządnie. Tak mnie
nauczono. Jakoś nie miałem stracha. Zawieźli mnie do Urzędu MGB, do biura, i jeszcze w nocy
zaczęło się śledztwo. Bardzo kulturalnie, bez żadnego bicia, czy krzyku. Koniecznie chcieli
dowiedzieć się, kto zorganizował na Rossach tę uroczystość. Prawdopodobnie chcieliby
włączyć w to nauczycieli, ale na szczęście na cmentarzu nie było ani jednego z nich. Jak działał
ich wywiad, można było zorientować się po zdjęciach, które mi pokazywano. Wszyscy, którzy
stali na warcie, byli sfotografowani. Doskonale wiedzieli kto z jakiej klasy. Tej nocy
aresztowano chyba z piętnastu uczniów. Prawdopodobnie nie mogli powiązać tego z
działalnością kontrrewolucyjną, bo przecież czciliśmy nie tylko Piłsudskiego, ale i żołnierzy,
którzy wspólnie z Armią Czerwoną zdobywali Wilno i ponieśli śmierć, a Polska Ludowa była ich
sprzymierzeńcem.
Wszystkich nas wieczorem wypuszczono do domu. Jeszcze tego samego dnia
pojechałem do Niemenczyna, gdzie matka ze łzami w oczach witała mnie jak odzyskanego z
bolszewickiej niewoli syna. Wieczorem przyszli sąsiedzi, ci co zwykle, bo to była wielka
niespodzianka, na ogół raz aresztowany już nie wracał więcej do domu, a tu wypuścili i wcale
nawet nie pobitego. Musiałem po raz nie wiem który opowiedzieć wszystko od początku.
Trochę udawałem bohatera i jak mi pan Parszuta – krewniak stryjenki powiedział: „To dobrze,
że cię nie torturowali...”, to mu odpowiedziałem hardo „Ja bym się nie dał”, na to on tylko „Oj,
dziecko, dziecko, ty jeszcze ich nie znasz...” Przypominałem sobie potem jego słowa.
W poniedziałek rano byłem już w Wilnie i na lekcje się nie spóźniłem. Dziewczyny i
chłopcy okrążyli mnie i znowu musiałem od początku wszystko opowiadać. Profesorowie o nic


6 Czerwone pagony oznaczały służby MGB (Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwa).

Free download pdf