Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

Przerwana matura ( Janina Macutkiewicz z domu Styczyńska )


Janina Macutkiewicz z domu Styczyńska


Marzec 1953 roku.....................................................................................................................


Wiadomość o śmierci Stalina wstrząsnęła narodami żyjącymi w Związku Radzieckim.
Zwykli Rosjanie byli przejęci i wystraszeni, zadawali sobie pytanie „Co z nami będzie?” Kto nas
obroni przed faszystami i kapitalistami z Zachodu. Jak mógł tak wszechpotężny, wszechwładny
i ważny człowiek tak po prostu, zwyczajnie umrzeć? Tu na pewno miało miejsce jakieś podłe
wreditielstwo (szkodnictwo). Od dziesięcioleci transparenty wywieszane na budynkach
państwowych, zakładach pracy, na placach i ulicach głosiły: Stalin – wyzwoliciel wszystkich
ujarzmionych narodów, wielki wódz i zwycięzca, nauczyciel i wychowawca uszczęśliwiający
jedynie słusznym i sprawiedliwym ustrojem komunistycznym, ojciec narodu. Propaganda
radziecka osiągnęła szczyt kultu jednostki. Na pogrzebie Stalina zebrał się ogromny tłum jego
zwolenników, ludzie płakali, rozpaczali, dochodziło podobno do wzajemnego rozdeptywania
się w tłumie.
Ta sama wiadomość o śmierci Stalina lotem błyskawicy dotarła do najbardziej
mrocznych terenów ogromnego Kraju Rad, zawisła jasnym i ciepłym promieniem nad
tysiącami łagrów dalekiej północy, nad stepami Kazachstanu, tajgą syberyjską oraz wieloma
miejscami okrutnego zniewolenia człowieka. W przygasłych oczach więźniów zapaliły się
iskierki życia, a chude i przygarbione postacie nagle się wyprostowały, jakby wracały do życia.
Zbliżały się do siebie ich blade twarze z cichym pytaniem, czy teraz, skoro ten szatan odszedł
tam, gdzie jego miejsce – do piekła, zmieni się nasz los i wypuszczą nas na wolność?
Nadzieja na zmianę wstąpiła również w serca tysięcy zesłańców na Syberii.
Było już sześć lat po wojnie, a wielu Polaków ciągle jeszcze piłowało tajgę syberyjską
zamiast cieszyć się życiem. Wolny świat o nas nie pamiętał, rząd Polski się o nas nie upomniał
u swojego wielkiego „przyjaciela” Stalina, sądziliśmy, że nikt o naszym losie nie wie, bo czy to
było możliwe, żeby tyle lat po wojnie tysiące Polaków ciągle jeszcze przebywały w
przepastnych rejonach Związku Radzieckiego, żyjąc w warunkach takiego zniewolenia
urągającemu człowieczeństwu?


Początek


Nasza rodzina od wielu pokoleń mieszkała w niewielkim miasteczku Niemenczynie
koło Wilna. Piękna miejscowość, dookoła lasy sosnowe pełne jagód i grzybów. Na skraju lasu
dwa jeziora połączone przesmykiem, zwane Giele i Giełajce, wyglądały jak dwoje niebiesko-
zielonych oczu, otoczonych grubą warstwą rzęs – sitowia i drzew. Przez miasteczko
przepływała rzeka Wilia, o której Mickiewicz pisał : „Wilija naszych strumieni rodzica, dno ma

Free download pdf