W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

pytałam już zatem, czy mogę coś zjeść, bo teraz byłoby to zupełnie bez sensu. Po chwili
zorientowałam się jednak, że i tak chyba potrzebuję o coś zapytać, bo po usłyszeniu “Za
mną” i dotarciem do drzwi tego pomieszczenia nie dostałam żadnego nowego polecenia.
Stanęłam więc chwilowo w progu, nie bardzo wiedząc, co zrobić i z przeczuciem, że stanie w
progu nie jest raczej dobrym rozwiązaniem.
W pokoju były trzy pielęgniarki, a właściwie ich liczba ciągle się zmieniała, jako że
były w ciągłym ruchu, co jakiś czas wchodząc i wychodząc z gabinetu. Przesunęłam się
szybko na bok, żeby nie zasłaniać przejścia, kiedy jedna z nich chciała wyjść i zapewne
zamierzała już krzyknąć: „A pani co tu tak stoi w przejściu i przeszkadza nam w pracy?!”. Na
jednym z foteli, przy których pobierano krew z rąk pacjentów siedziała jakaś starsza pani,
obsługiwana przez jedną z pielęgniarek. Starałam się nie patrzeć na nie, żeby nie było, że
obserwuję z satysfakcją czyjeś osobiste nieprzyjemności, tak jakbym mówiła: „Och, jak ja się
cieszę, że nie jestem teraz na twoim miejscu, kobieto! Bo wiesz, ja nie przywykłam
znajdować się w tak żałosnym położeniu. Ja umiem o siebie zadbać. Wystarczy spojrzeć na
moją Plakietkę”. Właśnie z powodu tego przeklętego identyfikatora przypiętego do mojej
bluzki starałam się stać zwrócona delikatnie, dyskretnie i niepostrzeżenie w bok. Stojąc w
takim bezruchu nie musiałam bowiem mieć świecącej Plakietki, żeby zwracać nią uwagę i
chciałam przynajmniej zmniejszyć prawdopodobieństwo odczytania jej przez kogoś w tym
pokoju.
Nie chcąc zachowywać się jak osoba niecierpliwa, zdecydowałam się nie zadawać na
razie żadnych pytań i po chwili wyjrzałam na korytarz, nie oddalając się oczywiście od
wejścia do gabinetu badań, i spróbowałam zerknąć dyskretnie na drugą część korytarza, żeby
upewnić się, że moja walizka stoi nadal tam, gdzie ją postawiłam.



  • A pani gdzie się wybiera? – usłyszałam za plecami wzburzony głos pielęgniarki.

  • Przepraszam, wyjrzałam tylko na chwilę na korytarz...

  • Nie może pani poczekać chwili w środku? Taka jest pani niecierpliwa?
    Weszłam posłusznie do środka, nie mogąc wyjść ze zdziwienia, jak bardzo różnią się
    interpretacje mojego zachowania od moich intencji. Zwłaszcza, że ta pielęgniarka nie zdążyła
    chyba jeszcze zagłębić się w moją Plakietkę. Kiedy weszłam za nią do środka, powiedziała
    mi, żebym usiadła na wolnym krześle, po czym zaczęła rozmawiać ze swoimi koleżankami-
    pielęgniarkami.

  • Dzisiaj jest jakaś masakra, od siódmej nie miałam ani chwili przerwy.

  • Chyba za dużo pacjentów przyjmujemy... Ela, a widziałaś, gdzie włożyłam te
    strzykawki?

  • Jakie strzykawki?

  • No, te insulinowe.

  • Insulinowe, insulinowe... A nie ma w tej szafce z tyłu?

  • No mówię ci, że nie ma, właśnie sprawdziłam!

  • Nie wiem, to chyba muszą być w schowku albo w ogóle trzeba po nie zadzwonić.

  • Kasia, a ty dzisiaj wychodzisz wcześniej?

  • No, pół godziny. Chyba jakoś sobie poradzicie? Muszę odebrać wnuka z
    przedszkola. A do fryzjera pójść to już w ogóle nie mam czasu.

Free download pdf