W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

ROZDZIAŁ II – OLA IDZIE DO SZKOŁY


Wchodząc do mieszkania i zamykając za sobą drzwi, mój oddech stał się niemal
spazmatyczny i po chwili z niewysłowioną ulgą zdjęłam z siebie te wszystkie materiały, które
ogrzewały mnie niczym nagrzany piec i usztywniały jak drewniane deski. Wstrząsnęłam się
kilkukrotnie, próbując zrzucić z siebie napięcie i wykonałam jeszcze kilka „organizacyjnych”
czynności, takich jak kilkukrotne przemycie twarzy zimną wodą, chociaż to nie wystarczało
oczywiście, by przestać odczuwać skutki palącego stresu.
Praktycznie zawsze po powrocie do domu odczuwałam ból i generalnie znajdowałam
się w bardzo złym stanie. Im dłużej przebywałam między ludźmi, tym gorzej się czułam. W
tej chwili na przykład wszystko mnie drażniło i czułam buzującą w sobie energię, dokładnie
taką, jaka może się znajdować w tykającej bombie albo przynajmniej w podłączonym do
wysokiego napięcia urządzeniu i prawdopodobnie nawet większa od tej, która pojawia się w
innych ludziach na mój widok. Miałam wielką ochotę czymś rzucić, ale jednocześnie
chciałam wykonać sprawnie wiele różnych czynności. Zasłoniłam żaluzje, bo raziło mnie
światło i stanęłam na chwilę w miejscu, opierając się o stół i chowając twarz w dłoniach,
próbując się uspokoić oraz zebrać resztki sił. Po chwili doszłam do wniosku, że słyszałam
głosy dochodzące z mieszkania obok i były one najprawdopodobniej skutkiem mojego
głośnego zachowania. Mając przeczucie, że jestem podsłuchiwana, a ludzie za ścianami czują
się prowokowani i zirytowani (a może po prostu sami chcieli mnie jeszcze bardziej
zirytować?), stałam się chyba jeszcze bardziej niespokojna, o ile to w ogóle możliwe, i
zaczęłam chodzić z jednego pomieszczenia do drugiego, nie mogąc się zdecydować, gdzie
było mi lepiej i gdzie głosy dobiegające z sąsiednich mieszkań były choć trochę mniej
wyraźne.
Zrobiłam sobie coś do jedzenia, decydując się na odłożenie gotowania obiadu na
później, kiedy już wróci mi trochę sił, i poczułam się nagle jak mała, bezbronna istotka,
usiłująca nie obudzić groźnego wilka, który śpi za ścianą. Ta myśl zmęczy ła mnie do tego
stopnia, że zrezygnowana usiadłam w fotelu, opierając się bokiem o zimny mur. Nie tylko
chciałam się w ten sposób trochę zrelaksować, ale przede wszystkim zmierzyć się z tym, co
wykrzykiwali o mnie sąsiedzi za ścianą.



  • Ha, ha, ha! – usłyszałam. – Ktoś tu jest teraz chyba wkurzony! Ja wszystko o niej
    wiem! Ja wiem! I ja ci mówię, ta dziewczyna skończy za kratkami! Albo przynajmniej w
    schronisku dla bezdomnych! Ona, słuchaj, jak ona przychodzi do domu to cały blok się
    trzęsie! A jeszcze słyszałem jak jakieś dziecko płacze na klatce schodowej. Pewnie coś mu
    zrobiła! Zresztą, wystarczy na nią spojrzeć i ja na miejscu takiego małego bachora od razu
    bym się rozryczał!

  • Bo jak ona się zdenerwuje, to na wszystko sobie pozwala! – usłyszałam po chwili
    przerwy. – Byleby jej nikt nie widział, to zaczyna szaleć, a później głupią udaje! A jak raz
    poszedłem do niej pod drzwi, kiedy już stukanie w kaloryfer nie pomagało, to co? Cisza jak
    makiem zasiał! A przed chwilą to jeszcze rąbała w coś tak, że bębenki w uszach pękały! A
    później udaje cwaną, tak... Ale ona wie! Ona wszystko wie!
    Odsunęłam się od ściany. Choć spodziewałam się tego, a przynajmniej pewna część
    mnie na pewno się tego spodziewała, usłyszenie tych słów nadal było jak cios. Znowu
    poczułam wstręt, który odczuwam zawsze, kiedy ktoś na mnie patrzy. Nie miałam

Free download pdf