Po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia. Była to Renata, o dziwo bez Leona. Moja
starsza kuzynka usiadła w fotelu i wyjęła z torebki jakąś gazetę. Wystraszyłam się, że mogła
to być gazeta z moim artykułem i zapytałam automatycznie, co czytała?
- Eee... To skomplikowane. Taki artykuł o polityce finansowej.
Westchnęłam w duchu, czując ulgę. Oczywiście nie znaczyło to wcale, że ta gazeta
nie mogła zawierać również artykułu o mojej osobie. Nie pamiętałam, co to była za gazeta i
jakie były w niej pozostałe artykuły. Postanowiłam nie poruszać jak na razie więcej tematu
prasy, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Jednocześnie chciałam jednak zapytać o coś Renatę, bo
czułam się nieswojo, stojąc tak biernie przy parapecie, niezdecydowana, w którą stronę
patrzeć, podczas gdy ona siedziała w tym samym pomieszczeniu, na pozór czytając gazetę. - A... Jak tam w pracy? Mam na myśli, jak się odnajdujesz na nowej pozycji? Bo
chyba zmieniłaś ostatnio stanowisko, tak? – miałam nadzieję, że kuzynka nie uzna tego
pytania za infantylne, nachalne czy pod jakimkolwiek względem bezsensowne i po raz
kolejny odetchnęłam z ulgą, kiedy usłyszałam: - Hm... Jest w miarę fajnie. To znaczy, ogólnie jest super, tylko trochę ciężko połapać
się w tych wszystkich nowych kwestiach, przede wszystkim związanym z zarządzaniem.
Wiesz, wtedy zarządzałam tylko finansami, a teraz zarządzam prawie całym miastem. W
każdym razie, wierzę że jest to do ogarnięcia, potrzebuje tylko trochę czasu. Jest natomiast
całe mnóstwo plusów i bonusów.
Słuchałam Renaty, starając się okazać jakoś swoje zainteresowanie i zastanawiając
się, w jaki sposób sprowokowałam ją do tak rozbudowanych wypowiedzi. Kiedy usłyszałam,
że Leon już wyszedł, bo musiał coś załatwić i zamierzał odbierać ją dopiero pod koniec
spotkania, wpadłam na zaiste szalony pomysł. - A może chciałabyś się przejść na krótki spacer? – zapytałam.
Spodziewałam się, że raczej nie zostanie to odebrane w przychylny sposób przez
resztę rodziny, ale pomysł ten był tak prosty i nowatorski zarazem, niemal zupełnie stosowny
w tej sytuacji, że nie wiedziałam nawet, co konkretnie mogliby mi zarzucić. Oczywiście
spodziewałam się też, że Renata nie wyrazi chęci na dłuższe spędzenie ze mną czasu w
odosobnieniu, bo przecież ile można opowiadać o swoim życiu takiej osobie jak ja? Ku
mojemu zaskoczeniu kuzynka zgodziła się jednak, choć z wyraźnym zaskoczeniem,
ociąganiem i prawdopodobnie niechęcią. Powiedziała następnie, że skoczy tylko na chwilę
do łazienki. Wyszłam za nią na korytarz, bo wszystko wskazywało na to, że już niebawem
miałyśmy wychodzić. Nie byłam oczywiście przekonana, czy był to rzeczywiście dobry
pomysł, jako że Renata ewidentnie nie wyglądała na zadowoloną i wiedziałam, że cały ciężar
przyzwoitej rozmowy będzie spoczywał na moich barkach. A poza tym, ktoś mógł mnie
przecież oskarżyć o nakłanianie jej do czegoś, na co wcale nie miała ochoty.
Podeszłam do wieszaków na korytarzu i wzięłam powoli swoją kurtkę, oczekując w
napięciu, aż ktoś przyczepi się do mojego nietypowego zachowania. Babcia przechodziła
akurat obok mnie i przystanęła, pytając: - A gdzie ty się wybierasz, Ola? Chyba jeszcze nie wychodzisz?
- Nie, nie – odpowiedziałam szybko. – Idziemy tylko z Renatą na krótki spacer.
- Na spacer idziecie? Teraz? – babcia zamyśliła się przez chwilę, jakby szukając
argumentów do skrytykowania mojego pomysłu. – Tylko wróćcie na kawę. Ciotka specjalnie
przygotowała ciasta.